Ultimate Marvel: Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i pojazdów - Adam Bray, Lorraine Cink, Melanie Scott, Stephen Wiacek
SUPERHERO
VACATIONS
Zbliżają się wakacje – właściwie przez pandemię
koronawirusa trwają już od jakiegoś czasu – a ja od kilku tygodni co jakiś czas
staram się polecić Wam lektury (i nie tylko) na ten czas. I nie inaczej jest
tym razem. Zazwyczaj staram się wybierać dla Was klasyczne rzeczy, warte
przypominania, dziś na tapetę biorę jednak pozycję zupełnie inną, a konkretnie
„Ultimate Marvel: Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i
pojazdów”. Z wakacjami na pierwszy rzut oka się nie kojarzy (chociaż ja jestem
innego zdania, ale o tym dalej), niemniej absolutnie warta jest poznania. Nie
tylko zresztą w trakcie tych letnich miesięcy.
Witajcie w świecie Marvela. Chociaż oficjalnie
narodził się na początku lat 60. XX wieku, wraz z premierą pierwszego zeszytu
„Fantastycznej Czwórki”, jego korzenie sięgają aż trzech dekad dalej. Przez te
lata wszystko to rozrosło się w prawdziwy wszechświat, pełen wzajemnych
zależności, niespotykanych nigdzie technologii i tym, podobnych kwestii. Gotowi
je odkryć?
Jeśli wakacje to albo horror, albo przygodowa
klasyka literatury młodzieżowej, albo komiksy. Taki zawsze był mój plan. Nie
jako dziecka, horrory nałogowo zacząłem oglądać dopiero we wczesnym wieku
nastoletnim (a co może być lepszego na letnie miesiące, jak nie opowieści o
grupce młodzieży, która wyjechała gdzieś wypocząć, a znalazła się w samym
środku koszmaru?), ale cała reszta pasuje jak najbardziej, i rok w rok
realizowałem swój plan. Jeśli chodzi o klasykę literatury, celowałem głównie w
rodzime legendarne dzieła, jeśli mowa o komiksach, tu preferencje zmieniały się
w zależności od wieku – najpierw były to europejskie kultowe cykle, jak
„Smerfy” i „Asteriks” a także uwielbiany przeze mnie „Kaczor Donald” (do
komiksów o disnejowskich kaczkach chętnie wracam po dziś dzień), potem głównie
superhero i mangi. Może nie był to najczęściej szczyt wakacyjnych klimatów, ale
nie zmienia to faktu, że bawiłem się zawsze znakomicie i mam wielki sentyment
do czytania superbohaterskich komiksów w letnią porę.
Ale przecież nie samymi komiksami człowiek żyje,
prawda? filmy superhero są teraz w modzie, bijąc wszelkie rekordy popularności,
a Marvel na tym polu wiedzie prym. Jeśli więc chcecie innej lektury niż komiks,
ale za daleko od opowieści graficznych odchodzić nie chcecie, „Ultimate Marvel:
Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i pojazdów” to rzecz dla
Was. Album w przystępny i doskonały pod względem jakości wykonania sposób
przybliża najważniejsze postacie i sprzęt występujący w komiksach Marvela.
Odmalowuje przy tym fascynujący obraz rozbudowanego i spójnego uniwersum. Do
tego wszystko to jest pięknie zilustrowane i równie pięknie wydane. Doskonałe
zarówno jako uzupełnienie marvelowskiej kolekcji, jak i wstęp do tego bogatego
wszechświata opowieści i bohaterów. I przy okazji to rewelacyjna ozdoba
biblioteczki.
„Ultimate Marvel:
Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i pojazdów” może nie
wydawać się jedną z nich, ale i tak warto go poznać. W wakacje, kiedy pogoda
nie dopisze, w trakcie nudnej podróży, może wieczorami, kiedy odpoczywamy po
obfitującym we wrażenia i atrakcje dniu. Ja ze swej strony polecam gorąco, bo
to po prostu rewelacyjna encyklopedia, chyba najlepsza tego typu wydana dotąd
na naszym rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz