Avengers #5: Tajne imperium - Mark Waid, Jeremy Whitley, Phil Noto, Mike del Mundo

KAPITAN NAZISTA


Mark Waid, przejmując serię „Avengers” po niezapomnianym runie Jonathana Hickmana, stanął przed nie lada trudnym wyzwaniem godnego kontynuowania opowieści. Poszedł jednak swoją drogą, postawił na lekkości, postanowił wrócić do korzeni i ani na chwilę nie dawał spokoju swoim bohaterom. Teraz zaś jego opowieść zderza się z murem kolejnego eventu, całkiem udanego „Tajnego imperium”. I chociaż album ten stanowi jedynie serię dodatków do owego wydarzenia i nie jest tak udany, jak ono, warto go poznać, jeśli lubicie Mścicieli Marvela.


Avengers nie mają łatwo. Co tylko sformuje się nowy skład drużyny, wielkie wydarzenia zmuszają ich do przetasowań i zmian. Teraz do ekipy dołącza sam Victor Von Doom, który przestał być łotrem, a zastąpił Iron Mana, nieobecnego po ostatnich wydarzeniach. Czy towarzysze broni powinni mu ufać? W sytuacji, w której symbol Stanów Zjednoczonych, Kapitan Ameryka, okazał się zły i przejął władzę, wprowadzając nazistowskie rządy, może się to okazać konieczne do zwycięstwa. Ale czy rzeczywiście wszyscy powinni walczyć z wrogiem? Niektórzy nie są tego tacy pewni, a na członków drużyny czeka kolejne wyzwanie, które może zakończyć się jeszcze jednym rozpadem. Cokolwiek jednak się stanie, oblicze herosów nigdy nie będzie już takie samo…


Drużyna Avengers pod rządami Marka Waida nie ma lekko. Najpierw musiał się sformować jej nowy skład. Ponieważ jednak jego losy działy się między kolejnymi wydarzeniami, scenarzysta nie miał czasu na budowanie złożonych opowieści, więc skupił się na krótkich fabułach. Potem pojawiła się „II wojna domowa”, która doprowadziła do rozpadu drużyny i autor znów musiał sformować zupełnie nowy skład. Skład, który jeszcze nie zdążył się dotrzeć, a już musi wziąć udział w kolejnym evencie, który sporo w nim namiesza.


Tyle, jeśli chodzi o pewne tło. A jaki jest to album? Bardzo przyjemny. Owszem, jak na tie-in do wydarzenia przystało, nie może dziać się w nim nic szczególnie ważnego, ale za to pokazuje nam nieco inną stronę wydarzeń. W końcu każdy event to tak naprawdę opowieść o Avengers, bo i w tej serii, i w eventach pojawiają się najważniejsi herosi Marvela, jeśli więc szukać najlepszego uzupełnienia „Tajnego imperium” to poza serią „Kapitan Ameryka: Steve Rogers” to właśnie tym albumem zainteresować powinni się fani.


Zebrane tu komiksy są bowiem dynamiczne i pełne akcji. Mniej w nich lekkości, do jakiej Waid nas przyzwyczaił, ale to właśnie najbardziej pasuje do tej opowieści. Jest sporo popisowych walk, dużo widowiskowych sekwencji, nieco spokojniejszych momentów i niezła szata graficzna. Komu zatem podobał się głowy event, na pewno nie pożałuje sięgając po ten komiks. To tylko rozrywka, oparta na znanych nam już, by nie rzec zgranych, schematach, ale na tyle udana, że warto poszukać jej wśród nowości i dać się wciągnąć w ten świat. I nawet bez znajomości „Tajnego imperium” nie będziecie mieli problemu się w tym wszystkim odnaleźć.

Komentarze