KACZKI
DOSKONAŁE
Po wydaniu ośmiu tomów z najlepszych lat twórczości
Carla Barksa, Egmont na życzenie fanów postanowił wypuścić na rynek album z
wcześniejszymi przygodami naszych bohaterów. I nikt nie zaprzeczy, że są lepsze
tomy, niż „Tajemnica starego zamczyska”, ale na pewno nie ma tomu ważniejszego.
Jeśli więc mielibyście w życiu poznać tylko jedną część tego cyklu,
bezwzględnie powinien nim być ten właśnie komiks.
Zanim jednak wyjaśnię dokładnie co jest takiego
niezwykłego w „Starym zamczysku”, kilka słów o fabule tego tomu. Chociaż
właściwie trudno tu mówić o jednej konkretnej treści, bo jak zawsze mamy tu
kilkanaście różnych krótkich opowieści.
Tytułowa, traktująca o duchu w szkockim zamku należącym do rodu Sknerusa, to jedna z
najsłynniejszych i najlepszych historii nie tylko Barksa, ale i całego
disnejowskiego uniwersum. Poza tym mamy tu historię o tym, jak Donald
postanowił zapolować na motyle, potem Donald i Goguś pewnej strasznie mroźnej
zimy zaczną realizować zakład, który przyjęli, a w końcu pewien profesor
zacznie uczyć Donalda, jak wychowywać siostrzeńców. To oczywiście nie koniec,
bo nasz pechowy kaczor zanurzy się w świat muzyki, zostanie stróżem nocnym w
porcie, uwikła się w golfowe rozgrywki, nadejdą Święta, zostanie wysłany na Księżyc
i wiele, wiele więcej…
Co jest w tym tomie takiego ważnego? Czemu wyróżnia
się on na tle innych z kolekcji? Przecież nie jest ani pierwszym, nie zbiera
debiutanckich komiksów, najlepszym też nie jest, bo szczytowe osiągnięcia
Barksa zebrano w innych albumach, wydanych już na polskim rynku. Czyżby więc
wyjątkowe było to, że zadziwiająco tu mało Sknerusa, czołowego bohatera
wykreowanego przez autora? Bynajmniej.
Istotą „Tajemnicy starego zamczyska” jest to, że
znajdziecie w niej zarówno komiks „Wielka niedźwiedzica” z 1947 roku, w którym
Sknerus zadebiutował, jak i wszystkie najważniejsze historie z początków
przygód tej postaci. Historie, które budowały mitologię Sknerusa, a potem
posłużyły Donowi Rosie, jako inspiracja do stworzenia genialnego dzieła, jakim
były „Życie i czasy Sknerusa McKwacza” (które już niedługo zostanie wznowione w
dwóch tomach kolekcji „Wujek Sknerus i Kaczor Donald”) i nie tylko one zresztą.
Wszystko więc, co dotyczy najbogatszej kaczki
świata, swój początek bierze właśnie w tym tomie. Tomie wprost rewelacyjnym,
pełnym ponadczasowych opowieści z morałem, często – co Barksowi trzeba oddać –
nieoczywistym i satyrycznym, świetnie napisanych, zabawnych, wciągających i
niepozwalających się nudzić czytelnikom w każdym wieku. Do tego dochodzą
znakomite ilustracje i doskonałe wydanie. W skrócie: komiks, który znać trzeba
i wypada. Wielkie dzieło, które pokazuje, że komiksy dla najmłodszych w owym
okresie były dojrzalsze, niż jakże popularne wtedy, acz infantylne superhero i
znakomicie wykonane, i absolutne musisz-to-mieć dla fanów disnejowskich kaczek.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz