ŚPIĄCA
KRÓLEWNA Z NAWIEDZONEGO DOMU
Dawno nie czytałem żadnej nowej klasycznej szojki z
tajemnicą w tle. „Zbudź się, śpiąca królewno” co prawda nie wydawało się
opowieścią szczególnie intrygującą, bo już wiele podobnych do niej przewinęło
się przez moje ręce – że wspomnę tylko „Strażnika domu Momochi” czy „Fruits Basket”
– ale na szczęście okazała się bardzo sympatyczną propozycją. Kto więc lubi
podobne klimaty będzie zadowolony.
Ale po kolei. Na początek kilka obowiązkowych słów
o treści. A zatem:
Głównym bohaterem opowieści jest chodzący do liceum
Tetsu Misato, który z pewnych przyczyn musi zarabiać pieniądze. Czym się
zajmuje? Pomaga w rezydencji Karasawów, miejscu owianym złą sławą – nie
przypadkiem doczekało się przecież miana „nawiedzonego domu na wzgórzu”. Ale to
nie dom zdaje się skrywać największą tajemnicę, a córka jego właścicieli,
mieszkająca w oddalonym od budynku domku dla gości Shizu, której melancholijny
uśmiech oczarowuje Tetsu. Rzecz w tym, że dziewczyna dziwnie się zachowuje. Co
się za tym kryje? Dlaczego nie mieszka w domu wraz z innymi? I co tu się
właściwie dzieje?
Jak widzicie po powyższym, „Zbudź się, śpiąca
królewno” to typowe shoujo jakich wiele. Młodzi bohaterowie, tajemnice,
uczucia… Każdy fan gatunku zna to doskonale, widział nie raz w najróżniejszych
konfiguracjach i wersjach… i jeśli lubi ten schemat, ma ochotę na więcej. I
właśnie tym więcej jest manga Megumi Morino, która podąża jasno wytyczonymi
ścieżkami gatunkowymi, ściśle trzymając się szojkowych prawideł.
Oczywiście nie tylko miłośnicy dziewczyńskich mang
znajdą tu coś dla siebie. W końcu jednym z nośników samej fabuły jest
tajemnica, a to już wątek znajdujący się ponad podziałami na płcie. Oczywiście
i ona jest ukazana w kobiecym ujęciu, z pewną delikatnością, zwiewnością i w
sposób pasujący do całej reszty. A ta reszta jest niespieszna, prosta, może i
nie zaskakująca, bo i zaskakiwać nie ma czym, ale mająca swój urok, klimat i
dostarczająca niezłej, lekkiej, nieskomplikowanej zabawy każdemu
zainteresowanemu tematem.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, to również ona jest
ze wszech miar typowa dla gatunku. Proste ilustracje, brak nadmiaru czerni,
lekkość kreski… Standard, ale w dobrym wykonaniu zawsze dobrze się sprawdza, a
w przypadku tej serii grafiki są dobre. Momentami nawet bardzo.
Kto więc lubi szojki, na pewno się nie zawiedzie.
Przeciwników co prawda „Śpiąca królewna” nie przekona, ale jak zawsze liczą się
tylko fani. A że oni będą zadowoleni, cel został osiągnięty.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz