12 czerwca odbyły się ostatnie kinowe projekcie
filmu „Evangelion 3.0+1.0”. z tej okazji twórcy trochę podkręcili animację czy
montaż niektórych scen i wypuścili całość, jako „Evangelion 3.0+1.01”. Nic
godnego uwagi? Błąd, bo chociaż to ewidentny skok na portfele fanów, dla tych,
którzy kupili bilety na ten pokaz, czekał dodatek w postaci krótkiej mangi „EVANGELION
3.0 (-120 min.)”, będącej prequelem do trzeciego z filmów serii „Rebuild of
Evangelion”.
Po prequelu można by się spodziewać, że zajmie się
nieco luką między drugim a trzecim obrazem, której wydarzenia nieukazane na
ekranie tak rozpalały wyobraźnię fanów. Zamiast tego dostajemy
kilkunastostronicowe wprowadzenie bezpośrednio do wydarzeń.
Asuka i Marie przygotowują się do akcji na orbicie,
której celem jest przejęcie Shinjiego. Czekając na moment zaczęcia akcji,
rozmawiają. Także o klątwie niestarzenia się.
I to tyle. Kilkanaście stron, trochę rozmowy w nastrojowej scenerii i tyle. Dwie bohaterki, brak ważnych wydarzeń… Odcinanie kuponików, tak można podsumować ten one-shot. Ale za to całkiem udane. Głównie dzięki szacie graficznej.
Ponieważ treści jest tu, jak na lekarstwo, całość
ograniczona została do niezbędnego minimum. Przeczytanie całości to ledwie
chwila, ale za to rysunki, choć odmienne od tych znanych z mangowej wersji „Neon
Genesis Evangelion”, są udane, dobrze wykonane i miłe dla oka. Pozostają zresztą
bliskie temu, co już znamy, mimo iż mają własny charakter.
W skrócie, sympatyczny dodatek dla fanów, którzy
dobrze znają filmy. Owszem, pobrzmiewają tu echa serialu, ale bez znajomości
fabuły „Rebuild” nie odnajdziecie się tu tak, jak powinniście. Ale fani, choć
to tylko drobiazg, będą zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz