Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi - Rafał Kosik

POLSKI HARRY POTTER


Felix, Net i Nika to trójka trzynastolatków, którzy poznają się w dniu rozpoczęcia nauki w nowej szkole. Wszystko wydawałoby się normalne, tak samo jak realia warszawskiego gimnazjum, ale nie dość, że bohaterowie sami w sobie nie są zwyczajnymi dziećmi, to jeszcze przytrafiają im się równie niezwykłe przygody. I tak oto walka z duchami, spotkanie z UFO czy poszukiwania skarbu, stają się codziennością na równi z klasówkami i nauką, a nad wszystkim wisi widmo tytułowego gangu okradającego banki…


Oto wznowienie pierwszego, wydanego dziesięć lat temu, tomu kultowej już serii, którą zapewniła Kosikowi sławę w naszym kraju. Tomu, który w roku 2005 zdobył nagrodę polskiej sekcji Ibby dla najlepszej książki roku. Tomu stanowiącego połączenie stand alone i compelx, powieści, której każdy rozdział jest samodzielną wręcz historią nadającą się do czytania, niczym opowiadanie – idealnego na ekranizację w formie serialu. Na dzień dzisiejszy, cykl składa się z dwunastu tomów i kilku opowiadań, dla których znalazło się miejsce m.in. w magazynie „Fantastyka”, a także nakręconego w 2012 roku filmu, opartego na drugim tomie. Skąd taki sukces serii w kraju, gdzie rzadko jakie postacie literackie wybijają się do innych niż słowo pisane mediów? Właśnie.


Nie bez znaczenia jest tu oczywiście fakt, że Felix, Net i Nika, w dużej mierze czerpie z sukcesu Harry’ego Pottera. Sukcesu, ale i treści. Szkoła, trójka bohaterów o podobnych do Harry’ego, Rona i Hermiony charakterach (zresztą jest to schemat znany już dużo wcześniej – dwóch bohaterów i damaska, rozsądna przeciwwaga), niezwykłe zdarzenia, sekrety, swoista doza grozy, szybka akcja… Gdyby to jednak było tylko tyle, zainteresowanie serią szybko by przeminęło, a ta jednak nadal trwa w najlepsze i nie zapowiada się, by Kosik przestał tworzyć kolejne tomy. Skąd więc jej sukces?


Po pierwsze, Kosik jest autorem pomysłowym i potrafiącym przykuć uwagę czytelnika, zabrać go do swojego świata i nie wypuszczać z objęć przez niemal 400 stron. Po drugie, jego  styl jest lekki i przyjemny, ale nie naiwny, choć infantylności nie da się do końca wyzbyć. Może i prosty, ale bez dwóch zdań skuteczny. A po trzecie, autor, razem z pisarzami pokroju Pilipiuka, skutecznie wypełnia lukę, jaka pozostała po nieco już trącających myszką Niziurskim, Bahdaju, Makuszyńskim czy Nienackim, zręcznie spełniając wymagania współczesnego czytelnika, który mimo wszystko woli bliższe mu komputery od archaicznych sprzętów, na jakie natyka się u wyżej wymienionych.


A jest to przecież luka ważna. Luka literatury przygodowo-sensacyjno-fantastycznej, którą młodzież chętnie zaczytuje się by uciec na chwilę od szkoły, albo przeżyć w wakacje przygodę, mimo faktu, że przez marną pogodę, nie może opuścić domu/hotelu/kurortu etc. Literatury, która poza dostarczeniem szybkiej, skutecznej i wciągającej dawki zabawy, oferuje także poprzez tą zabawę porcję nauki. Przesłanie. Głębię. Nic na siłę, nic łopatologicznie, za to mądrze i skutecznie, bez wystrzegania się trudniejszych tematów.


Cykl „Felix, Net i Nika” stanowi więc dla współczesnego czytelnika odpowiednik tego, czym dla ich rodziców i dziadków były przygody Pana Samochodzika, Marka Piegusa, czy Szatana z siódmej klasy, albo dla starszego rodzeństwa seriale pokroju „Tajemnicy Sagali”, „Gwiezdnego Pirata”, „Wow”, „Słonecznej włóczni” czy obrazów Maleszki. Czymś, co po latach może zdefiniować dzieciństwo. Ofertę pokazania, że przygoda może tkwić nawet w nudnych murach szkoły, wystarczy tylko chcieć wyciągnąć po nią ręce. To takie proste, jeśli się w to uwierzy.


Młodzież będzie więc zadowolona, zachwycona, ale pytanie co ze starszymi? W dawnych książkach tkwiła przecież swoista magia, która sprawiała, że nie tylko były ponad czasowe, ale także i ponad podziałami wiekowymi, ale czy ma to w sobie proza Kosika? Odpowiedź brzmi tak. Wprawdzie w pełni na to pytanie odpowiedzieć może jedynie czas, ale ja jako osoba dorosła, czytająca przecież poważną literaturę, nie tylko bawiłem się znakomicie, ale także znów mogłem poczuć się dzieckiem. Odnaleźć w sobie tamtego dawnego mnie, który w każdej kałuży widział ekwiwalent morza, który w byle sadzie dostrzegał prawdziwą puszczę pełną mitycznych stworów i który w zwykłym grzebaniu w piaskownicy potrafił dopatrzyć się poszukiwań skarbów. Każdy z nas nosi to w sobie, każdy z nas powinien czasem wypuścić to na światło dzienne, a książka Kosika, co trzeba docenić, pozwala na to znakomicie. Dlatego też uważam, że powinni sięgnąć po nią nie tylko młodsi, ale także i ci, którzy cenią sobie sentyment i w dzieciństwie odnaleźć potrafią to, czego teraz im brak.

Komentarze

  1. To niesamowite, jak zmienił się obraz literatury młodzieżowej po fenomalnym debiucie J. K. Rowling. Z drugiej jednak strony to brutalny cios i całkowity brak wyobraźni ze strony autorów, którzy nie potrafią zaskoczyć czymś "własnym", żerując na popularności serii o Harrym Potterze. Jeśli jednak ma to zachęcić dzieciaki do częstszego sięgania po książki to nie mam nic przeciwko ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz