Osiedle Swoboda (wyd. 3) - Michał "Śledziu" Śledziński

SWOBODNE OSIEDLE POWRACA!


Smutny, Wiraż, Niedźwiedź, Szopa i Kundzio to piątka przyjaciół wiodących typowy żywot młodych ludzi (pełen alkoholu, imprez i narkotyków) w tytułowym blokowisku w bliżej nieokreślonym mieście. Osiedle zamieszkuje masa różnych indywiduów z  Ciachciarchciachem (telepatą) i Bossem Drwalem (szefem półświatka Osiedla) na czele. I cóż więcej można powiedzieć? Chłopaki po prostu żyją. Czasem zwymiotują w kościele, czasem zmierzą się z dilermami, czasem spotkają duchy... A wszędzie kręci się czarny kot imieniem Pazur... Normalka.


OS to wielkie dzieło polskiego komiksu i to bez dwóch zdań. Wielkie i kultowe. Dzieło, któremu zawdzięczamy, że magazyn Produkt nie zakończył się ukazywać na pierwszym numerze. Śledziu portretuje w nim życie takim, jakie jest. Brudne, smutne, pełne wulgaryzmów i braku nadziei. Zdarza się w nim czasem coś niezwykłego, ale głównie nie dzieje się nic. Tylko rozmowy z kumplami. Rozmowy filozoficzne najczęściej, zaczerpnięte bez dwóch zdań z filmów Kevina Smitha. Wnoszące często mnóstwo humoru i refleksji. A przede wszystkim satyry na współczesność.


Scenariusze więc to zawsze kawał świetnej roboty z rewelacyjnymi dialogami i dowodem na to, że przekleństwa potrafią służyć do przekazania czegoś więcej niż tylko negatywnych emocji. Konstrukcja bohaterów jest więc realistyczna, czasem do bólu, i absolutnie nie papierowa. To postacie, które żyją i które czują. Które możemy spotkać na co dzień w dowolnym miejscu kraju.


Świetne są też rysunki Śledzia. Niby proste a znakomite i stanowiące zarazem przekrój przez całą karierę tego jednego z najważniejszych i najlepszych rodzimych komiksiarzy. I wiem, że wielu pierwszy komiks, otwierający OS, nazwie wręcz eksperymentalnym, to proszę zwróćcie uwagę na scenę ze Smutnym i Wirażem pod sklepem nocnym - oświetlenie tam użyte to dla mnie absolutna perełka, a to nie jedyny taki smaczek.  Dalej natomiast jest już tylko lepiej.


I cóż więcej mogę dodać? Że kiedy czytam OS po latach, w oku kręci mi się łezka wzruszenia? Że ten komiks zmienił moje życie? Że jest to, jak dla mnie, obok dzieł Christy, Chmiela i Baranowskiego, największe dokonanie rodzimej sceny komiksowej? Że to cudo, które chce się czytać raz po raz? Że nawet słabsze historie (patrz: nieco chaotyczne Z pamiętnika Wiraża) zachwycają bez dwóch zadań?


Polecam i tyle. Całym sercem. Nie bez przyczyny bowiem ukazało się właśnie trzecie zbiorcze wydanie odcinków znanych z "Produktu" - trzecie i założę się, że nie ostatnie, bowiem ten komiks po prostu trzeba co raz prezentować następnym pokoleniom czytelników w Polsce. Jest tego wart i jak widać po jego nie słabnącej popularności, fani komiksów tę wartość odnaleźli i zachwycili się nią.

Komentarze