Marek Piekarczyk. Zwierzenia kontestatora - Leszek Gnoiński, Marek Piekarczyk

ZWIERZENIA ROCKMANA


Marek Piekarczyk. Któż nas go nie zna, albo chociaż nie kojarzy? Wokalista kultowego już TSA, juror z „The Vioce of Poland”. Znamy jego teksty, znamy jego wygląd, ale czy znamy jego samego? Jego jako człowieka? Kim jest, jakie wiódł życie, co kocha, czego nienawidzi… „Zwierzenia kontestatora” pomogą nam odkryć to wszystko i poznać prawdziwego Marka Piekarczyka.


Wywiad rzeka to zdaniem wielu najłatwiejszy sposób pisania (auto)biografii. Wystarczy usiąść, zadawać pytania, przepisywać odpowiedzi i książka gotowa. Materiał tworzy się sam, trzeba dorzucić tylko trochę zdjęć, jakoś to wszystko poskładać. I gotowe. Nie wielu jednak zdaje sobie sprawę, że naprawdę dobry wywiad to także wielka sztuka i nie umniejsza to wcale jego wartości literackiej, a takim dobrym wywiadem jest właśnie omawiana przeze mnie pozycja.


O stylu ciężko powiedzieć tu coś konkretnego, bowiem ten w ścisłym słownikowym znaczeniu tego pojęcia, nie występuje w przypadku wywiadów. Jeśli zaś spojrzeć na treść „Zwierzeń…” spojrzeć pod kątem lekkości i przystępności, śmiało można powiedzieć, że jest to lektura łatwa i przyjemna, choć zdecydowanie nie pusta. Przecież ludzkie życie samo w sobie nie jest puste, zawsze coś z niego wynika i pozwala na wyciąganie własnych wniosków, a tych na pewno uda się wyciągnąć wiele ze słów Marka Piekarczyka. Znany wokalista i tekściarza, poeta, krok po kroku prowadzi nas przez swoje życie od wczesnego dzieciństwa, przez młodość w latach szczytowej komuny i tułacze losy, jako hipisa, przez początki kariery i jej rozwój, po czasy obecne.


Jakim człowiekiem jest Piekarczyk? Jaki portret wyłania się ze stron autobiografii? Nie mi to oceniać. Jedni pokochają go jeszcze bardziej, inni znienawidzą – pewne jest jedno, nie przejdą obok tej książki obojętnie, a to już jest duży sukces. Piekarczyk zebrał się na szczerość, czasem bolesną, nie ukrywa swoich ciemniejszych storn i rzeczy, które zrobił. Relacjonuje to co przeżył, co widział i co go zmieniło, i choć można się z nim nie zgadzać, nie można jednak odmówić mu wyrazistości


Natomiast abstrahując już od postaci samego Marka, od tego kim jest i co dokonał, książka prezentuje także inne wartości. Oprócz naprawdę fascynującego portretu szczytowej komuny, jaki otrzymujemy na początku, dostajemy także szczegółową relację z tego, jak wyglądała polska scena muzyczna na przełomie ostatnich czterdziestu lat, znane festiwale, czy wytwórnie. Ze stron wylewają się ciekawostki i anegdoty związane z branżą, obok ciekawostek masa zdjęć, a na dokładkę wiersze/niepublikowane teksty piosenek Piekarczyka i kolorowe wkładki, oraz kalendarium i pełną dyskografię.


Dlatego też, jeśli lubicie nie tylko TSA czy Piekarczyka (dla fanów to pozycja absolutnie konieczna!), ale muzykę w ogóle, powinniście zapoznać się z tą publikacją, publikacją ciekawą, wyczerpującą, intrygującą i naprawdę przyjemną w lekturze.

Komentarze