Colorado Kid - Stephen King

Na małej wyspie zjawia się młoda dziennikarka na praktykę. Jej przełożeni, dwaj starzy wyjadacze chleba, zasiadają z nią pewnego wieczoru i zaczynają snuć opowieść o tytułowym Colorado Kidzie, człowieku, którego pewnego dnia znaleziono na plaży martwego. Opowieść fascynującą i zadziwiającą bowiem fakty zebrane w śledztwie w tej sprawie zdają się wykluczać siebie nawzajem...


Co o "Colorado Kidzie" można powiedzieć to przede wszystkim to, że jak na Kinga to raczej nowelka niż powieść. Nie dziwi to w zestawieniu z faktem, że rzecz powstała poniekąd jakby na zamówienie dla wydawnictwa specjalizującego się w kryminałach. Nie znaczy to jednak, że powieści czegokolwiek brakuje. Styl jest świetny, atmosfera niemalże jak z Miasteczka Twin Peaks, a fabuła wciąga i zaskakuje. Świetny jest też zabieg Kinga z zapowiedzią już na początku, że sprawa nie znajdzie swego rozwiązania. Nie tylko nie rozczarowuje czytelnika, ale w dziwny sposób dodatkowo wciąga.


Nie jest może to książka genialna, ale sprawdza się lepiej niż świetnie jako rozrywka na miłe popołudnie. I szkoda tylko, że w polskim wydaniu zabrakło ciekawego posłowia, w którym King wyjaśnia inspiracje związane z "Colorado Kidem" i ich losy, co już samo w sobie jest ciekawą opowieścią ujawniającą pewien pisarski zwyczaj Kinga i czego nie lubi w swej pracy.


Polecam, choć teraz rzecz to niemal nie do zdobycia.

Komentarze