Płomienie śmierci - Alex Kava

W lipcu tego roku minęło dokładnie 10 lat od chwili, w której po raz pierwszy poznałem twórczość pani Kavy, sięgając wówczas po jej debiutancki "Dotyk zła". Przez wszystkie te lata regularnie czytałem kolejne powieści autorki czasem z zachwytem, czasem z żalem, jak można zrobić coś tak słabego. Teraz, równo dekadę, po Dotyku zła sięgnąłem po jubileuszowy 10 tom przygód Maggie O'Dell (i 12 powieść Kavy, a dla ścisłości, 14 książkę z jej nazwiskiem, którą mam na półce) i choć bałem się co z tego będzie, muszę przyznać, że zabawa była naprawdę dobra.


Minęły 4 miesiące od wydarzeń znanych ze "Śmiertelnego napięcia". Maggie zmaga się z silnymi bólami głowy wywołanymi postrzałem. Zaangażowana w nowe śledztwo w sprawie seryjnego podpalacza, zmuszona zostaje skonfrontować się ze swoimi największymi lękami. Jaj ojciec zginął bowiem w ogniu, gdy była dzieckiem, a bart obecnie jest strażakiem. A tymczasem morderca obiera ją sobie na prywatny cel obsesji...


Kiedy zaczynałem lekturę "Płomieni..." prześladowało mnie wrażenie, że Kava chce jakby na siłę poplątać prywatne życie Maggie i najnowszą sprawę. Dla uczczenia 10 powieści. Dla gorszego psychicznego dobicia swojej bohaterki. Dla... Dla... Nie  były to zarzuty bezpodstawne i nadal tak uważam, ale muszę pochwalić Kavę za fakt, że fabułę (i emocje) skonstruowała tak, że wszystko to traci na znaczeniu. Akcja pędzi, emocje rosną, zwroty zaskakują i jedyne do czego fabularnie mogę się przyczepić to wyjaśnienie kto jest podpalaczem. Skoro domyśliłem się po ok 30 stronach (choć cały czas trzymałem się nadziei na zaskoczenie), nie najlepiej świadczy to o konstrukcji tajemnicy.


I tu na scenę wkracza zakończenie, które... musicie je przeczytać, ja Wam tego nie zdradzę. Jest to bowiem zakończenie (jedno z lepszych w twórczości Kavy), które daje czytelnikowi po głowie i powinno zakończyć się skrótem C.D.N. Zakończenie, za które podniosłem książce notę do 6.5 / 10 gwiazdek (tak byłoby 6).


Co poza tym? Jest to powieść jubileuszowa, więc i odniesień do reszty serii znalazło się więcej niż dotychczas. Powracają niemal wszyscy znani nam bohaterowie, Maggie wspomina Stuckiego na przykład, zagłębiamy się bardziej w jej psychikę, a jakby tego było mało, na scenę wkracza matka Maggie, a Racine zmaga się z problemami z ojcem. I tylko żal, że nie pojawia się Nick (nawet nie jest wspomniany), ani choćby wzmianka o ks. Kellerze, o którą aż się prosi. Nie mniej miłe są to akcenty i przywołują na mej twarzy uśmiech.


Minusów jednak też nie brakuje. Tu przede wszystkim należą się tłumaczce (czy tylko ja mam wrażenie jakby się spieszyła i nie dopracowała przekładu?) i wydawcy (jak można tak zmieniać tytuły, i to prawie w każdej powieści?). Szkoda też, że Kava pominęła swe dokonania w stylu Cieni Nocy, przez co fabuła jakby rozdwaja się na alternatywne ścieżki (choć to plus dla tych, którzy czytają tylko powieści autorki, bowiem nic nie tracą nie znając jej pobocznych dzieł).


Nie mniej "Płomienie..." polecam w miarę gorąco fanom autorki. Może nie jest to ta sama czarna kava jak przy Dotyku zła, ale na pewno nie jest to cappucino jakie dostaliśmy przy Kolekcjonerze czy Czarnym piątku. "Płomienie..." to całkiem niezła Kava ze sporą porcją kofeiny i potrafi momentami podnieść ciśnienie.


A tym, którzy tak jak ja czują niedosyt i znają angielski polecam link http://www.amazon.com/dp/0385535546/ref=rdr_ext_tmb#reader_0385535546 Pierwsze dwa rozdziały kolejnej powieści Kavy plus posłowie za darmo do przeczytania.

Komentarze