Lost: Via Domus

„Lost” był serialem, który pokochały miliony ludzi, nadając mu status fenomenu i serialu kultowego. Od jego premiery minęło już ponad 10 lat, kilka lat temu doczekał się ostatecznego finału, ale są ludzie, dla których jest on wiecznie żywy. „Lost” doczekał się także wielu dodatków, od książek zaczynając, przez gadżety, na grach kończąc. Gier było trzy – dwie były połączeniem szukania w sieci wskazówek i filmów, z akcjami promocyjnymi w realu, jedna stricte komputerowa. Właśnie ta ostatnia wpadła mi w ręce niedawno, a że swego czasu fanem „Losta” byłem dość sporym, kupiłem, zagrałem i teraz dzielę się wrażeniami. Trochę późno, jako że premiera gry była 8 lat temu, ale lepiej późno niż wcale.


Fabuła gry prezentuje nam losy nowego bohatera, Reportera, który stracił pamięć w wyniku katastrofy lotniczej. Ktoś z rozbitków chce go zabić, pozostali mu nie ufają… Żeby odkryć swą przeszłość, musi przemierzyć Wyspę, na której się znaleźli, a ta pełna jest sekretów i niebezpieczeństw…


Gra „Lost” to typowa przygodówka z elementami logicznej zręcznościówki. Świetna dla fanów, jednak dla całej reszty co najwyżej niezła. Fabuła jest prosta, powiązana z serialem, ale w luźny sposób, grafika niezła, ale bez rewelacji. Sterowanie prezentuje się gorzej, bowiem niepraktyczne WSAD psuje nieco rozrywkę. Podobnie jest z grywalnością. Tu otrzymujemy bowiem strasznie niewielki wybór, który praktycznie każe bohaterowi podążać tylko we właściwą stronę. Poza tym całość, choć podzielona na 7 odcinków (swoją drogą drażniących, bo zawsze zaczynających się przypomnieniem poprzedniego, którego nie da się pominąć), jest szybka, krótka i prosta. Więcej nakombinować się trzeba by odblokować dodatki, ale i w tym nie jest zbyt trudno, a na dokładkę owymi dodatkami okazują się zdjęcia do obejrzenia. Za mała to nagroda, ale zawsze jakaś.


Z drugiej strony te minusy dla wielu mogą być zaletami – gra trwa krótko, nie męczy i nieźle nawet bawi. W pudełku dołączono instrukcję i w miarę szczegółowy poradnik, a całość przygotowano w niezłej polskiej wersji (napisy).


Jednym słowem rzecz dla fanów, choć właściwie nieznający tematu też mogą się trochę zabawić.

Komentarze