Afera Lakmusa - Hergé


KLASYKA I KLASA SAMA W SOBIE


Seria o przygodach Tintina ukazywała się w latach 1930 – 1986. Doczekała się 24 zeszytów, ekranizacji i uwielbienia czytelników na całym świecie. W Polsce Tintin pojawił się po raz pierwszy w latach 90 XX wieku, teraz Egmont wznawia jego historie i zaprasza czytelników do wspaniałego świata zagadek i przygód.


W Księżymłynie źle się dzieje. Pewnej burzowej nocy, kiedy tylko kapitan Baryłka wraz z Tintinem powraca do swojej willi, okazuje się, że z niewyjaśnionych przyczyn pękają wszelkie szkła. Szyby w oknach, szklanki, lustra… Sytuacja staje się jeszcze dziwniejsza, kiedy padają strzały, a ich celem wydaje się być profesor Lakmus. Znaleziony w ogrodzie tajemniczy ranny mężczyzna nie ułatwia niczego, a czas przynosi kolejne zagadkowe zdarzenia…


Ta seria to klasyka i klasa sama w sobie. Całkiem słusznie doczekała się statusu kultowości i przekładów na wiele języków. Reporter Tintin, który pakuje się co i rusz w kolejne tarapaty i tajemnice to postać, której nie sposób nie lubić. Podobnie jak innych bohaterów, jakich spotykamy na łamach. Komiczny Lakmus czy sfrustrowany Baryłka wnoszą do treści wiele humoru a pomysłowo poprowadzone zagadki popychają czytelnika do wędrówki przez kolejne strony, aż po finał, kiedy wszystkie elementy znajdują swoje miejsce.


Graficznie przygody Tintina to klasyczna „czysta linia” – charakterystyczna kreska, jaką znamy doskonale z innych podobnych dzieł, od „Asterixa” przez „Smerfy” po nasze polskie komiksy Janusza Christy. Prosta a przy tym dopracowana, przyjemna dla oka, nie stroniąca od detali, doprawiona miłym kolorem.


Czytanie Tintina zaś to nie tylko podróż po świecie, odwiedzanie wraz z bohaterem kolejnych państw, ale także i swoista podróż w czasie do lat 50. Oldschoolowe pojazdy, oldschoolowe maszyny, taki sam ubiór, a zarazem i klimat. Z tym, że tego typu klimat chyba nigdy się nie znudzi, a jego ponadczasowość jeszcze przez wiele lat będzie dostarczała znakomitej zabawy tym małym, jak i tym dużym czytelnikom. Dlatego polecam, a wydawnictwu Egmont składam serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze