Podziemne miasto - Łukasz Henel


PORZUĆCIE NADZIEJĘ, KTÓRZY TU WCHODZICIE


„Niech nikt pod żadnym pozorem nie posuwa się dalej”. Takie ostrzeżenie czeka na tych, którzy wejdą do poniemieckich bunkrów w okolicy Międzyrzecza. Byli jednak tacy, którzy go nie posłuchali. Nikt także nie słucha teraz, kiedy były polski żołnierz, Staszewski, chce zwrócić władzom uwagę, że ludzie znów mogą zacząć tam ginąć. A przynajmniej nikt nie słucha oficjalnie, bowiem nagle ktoś wykrada staruszkowi wszystkie dokumenty potwierdzające jego słowa. Byłemu wojskowemu pozostaje więc tylko jedno. Zaprzęgnąć pamięć i spisać, co działo się w roku 1957, kiedy to oddział NKWD wysadził w bunkrach ścianę oznaczoną wspomnianym już ostrzeżeniem, znajdując za nią, poza przedwieczną budowlą, także żądne krwi zło…


Henelowi tą powieścią udała się sztuka, która udaje się jakże niewielu. Wziął motywy, które zdawałoby się literatura, filmy czy komiksy nawet, ograły do cna, zmieszał je z klasycznymi motywami znanymi każdemu czytelnikowi/widzowi horroru, i w efekcie stworzył znakomitą powieść. Powieść, która wciąga, urzeka klimatem i intryguje przez cały czas trwania jej akcji. Ale także powieść, która stanowi komentarz do historii najnowszej, a zarazem z tej historii mocno korzysta. Trudno wprawdzie w takiej jak ta książce odciąć się od  tego, co działo się rzeczywiście, miło jednak, że Henel zdecydował się sięgnąć do takich rzeczy, jak temat przesiedleń na ziemie odzyskane i opowieści (czy ktoś może zaprzeczyć ich realności?) jakie snuli wśród siebie przesiedleńcy. Ludzie siłą wyrwani z rodzinnych stron, rzuceni na tereny na drugim końcu kraju, obszary, które należały dotychczas do znienawidzonych Niemców, ulokowani w ich domach, w których nie czuli się pewnie, w okolicy mając lasy pełne pomordowanych być może całych niemieckich rodzin, które znikały bez śladu w trakcie wyjazdów, bunkry… Wszystko wokół obce, nieznane, budzące grozę, a może i prawdziwą grozę kryjące.


Taka jest sceneria Kęszycy Leśnej, w której dzieje się akcja powieści, ale drugim, nie mniej istotnym aspektem odpowiadającym za budowanie klimatu, jest samo zło. Równorzędny bohater tej książki, tkwiący zarówno w odkrytych ruinach, jak  i – przede wszystkim – w naszych sercach. Zło popychające nas do nieludzkich czynów, ale także zło, z którym potrafimy i powinniśmy walczyć. I walczymy.


Na zmaganiach tych wyrosła fajna fabuła, klimatyczna i nastrojowa, taka, którą pochłania się za jednym zamachem i trudno się od niej oderwać. Przyjemna stylistycznie, ciekawie pomyślana i poprowadzona, taka jest właśnie powieść „Podziemne miasto” dlatego jeśli lubicie naprawdę dobre horrory, nie powinniście się wahać czy warto po nią sięgnąć, bo warto.

Komentarze