Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda - Philip K. Dick


KRÓTKIE ŚWIETNE OPOWIADANIA Z POCZĄTKÓW TWÓRCZOŚCI DICKA


Pierwszy tom opowiadań Dicka, napisanych przez niego na przełomie lat 1951-1952 (z drobnym wyjątkiem, niepublikowanym nigdzie poza antologią tekstem z roku 1947), to doskonała okazja by przekonać się jak zaczynał jeden z największych autorów SF w historii literatury. I zarazem doskonała okazja do poznania 25 znakomitych krótkich form.


Jaki był Dick tego początkowego okresu? Podobny do starszego siebie, może czasem mniej opanowany, ale stanowił zapowiedź największych swoich dzieł. Był też chyba bardziej paranoiczny, niż to zdarzało mu się w późniejszych latach, a przynajmniej bardziej otwarcie to wyrażał. „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda” jest także zdecydowanie silniej przesycony bezpośrednio ujętymi zimnowojennymi nastrojami, a zagrożenie czasami staje się jakże bliskie wizjom kafkowskim. Przede wszystkim jednak każdy z tekstów, to popis wyobraźni szalonego geniusza.


Od niewydanej nigdy „Stabilizacji” traktującej o świecie, który zastygł w stagnacji, gdzie każda nowość, każdy wynalazek, najczęściej karze się śmiercią, i debiutanckiego „Rooga”, historii codzienności podanej oczami psa, dla którego śmietnik jest rzeczą, której trzeba bronić, przez znakomitego „Flecistę wśród drzew” opowiadającym o żołnierzu, który po powrocie z asteroidy twierdzi, że jest rośliną, i tytułowy tekst o butach, które ożyły za sprawą pewnego wynalazku, po rzecz zdawałoby się nie-dickowską, czyli Fantasy (a właściwie Urban Fantasy) z elfami i całą resztą legendarnych istot. W tych ramach mieści się cały wszechświat wykreowanych umysłem światów zbudowanych na filarach naszej rzeczywistości.


Co zaskakujące, mimo upływu ponad 60 lat, aktualność tych opowieści nadal pozostaje żywa. Szczególnie bliska wydaje się teraz, w dobie ochłodzenia relacji z Rosją, ale nie tylko z tego powodu. Dick przeszedł do historii, bo w prostych z pozoru, rozrywkowych tekstach, przemycał o wiele większe prawdy, niż jego konkurenci. Krytykę i satyrę. Poza tym naprawdę potrafił pisać i wywoływać zamierzone emocje. Nawet jako debiutant.


„Krótki szczęśliwy żywot…”, słowem podsumowania, to zbiór absolutnie wart poznania. Znakomity, różnorodny, niepusty, a poza tym – mówiłem to już przy okazji innych książek Dicka od Rebisu, ale nic nie poradzę, fakt ten docenić trzeba - świetnie wydany. I wspaniale ilustrowany. Jednym słowem: polecam! 

Komentarze