Max Payne PC 1 i 2


MAKSYMILIAN BUL


Kiedy zacząłem grać w „Payne’a”, nie byłem zachwycony. Ot kolejny FPS i tyle. Fajny klimat, oldschool ale w dobrym wydaniu, niestety nic więcej. Czemu ta gra znalazła się na liście 100 najlepszych, nie rozumiałem. Ale stała się rzecz niezwykła, prosta fabuła noir o policjancie mszczącym się za śmierć żony i dziecka, bo wreszcie ma szansę wyjaśnić sprawę, nagle mnie porwała. I nie dość, że dalej grałem już z zachwytem, to jeszcze od razu po skończeniu złapałem za część drugą.


W dwójce Max znów jest policjantem i znów pakuje się w kłopoty, które doprowadzą do masakry. A do tego romansuje na ostro z Moną Se… Suc… Sax ;)


I choć krytycy nie dali dwójce aż tak wysokich not, dla mnie to gra równie świetna jak jedynka. Świadoma powtórkowości i korzystająca z tego faktu do maximum.


Co urzeka w obu częściach? Klimat, realizm, brud i genialne sekwencje senne, jakby żywcem wyjęte z najlepszych horrorów. Sekwencje, które mogę porównać tylko z tym, co działo się w „Arkham Asylum” przy pojedynkach ze Scarecrowem. Do tego w momentach walk na wysokości, tę wysokość naprawdę czuć. A strzelaniny są skomponowane tak, że zarówno wrogowie mogą postrzelić się nawzajem, jak i Twoi sojusznicy mogą przypadkiem wpakować Ci kulkę (albo Ty - im).


I cóż mogę dodać. Ukończyłem dwie części i chcę więcej. Chcę dużo więcej i aż żałuję, że nie mam (jeszcze) trzeciej i ostatniej póki co części. Polecam gorąco kadmu, kto lubi naprawdę rewelacyjne gry.


Komentarze