Krew i stal - Jacek Łukawski

KRWIĄ I MIECZEM


W ostatnim czasie polskie Fantasy ma się bardzo dobrze. Różne odmiany tego gatunku wychodzą spod ręki najróżniejszych autorów. Od humorystycznego ujęcia tematu, przez klasyczne Heroic Fantasy po głęboko osadzone w historycznych realiach. Najnowsza propozycja od wydawnictwa SQN, powieść debiutanta, wpasowuje się gdzieś w środek tej rozpiętości, zabierając nas do twardego świata męskiej fantastyki.


W świecie, w którym jeden krok za daleko oznacza śmierć, rozpoczyna się wyprawa zainicjowana przez lorda Aurissa, której celem jest odnalezienie pewnych tajemniczych, acz cennych przedmiotów. A właściwie przedmiotów bardzo niebezpiecznych, gdyby wpadły w niepowołane ręce. Mieli odzyskać je z klasztoru u podnóża Smoczych Gór i sprowadzić z powrotem do królestwa, jednak kiedy minęło dość czasu by wrócili albo chociaż dali jakiś znak, okazało się, że zaginął po nich wszelki słuch. Pomimo, iż opóźnienie może wynikać z błahych nawet przyczyn, sytuacja jest na tyle delikatna, a cała wyprawa tak tajna, że z wyjaśnieniem wszystkiego wyrusza zaprawiony w bojach Dartor. Wraz ze swoim oddziałem wkracza na stepy, nieświadomy co takiego czeka na niego i jego ludzi i jakie mogą być konsekwencje ich czynów…


„Krew i stal” to całkiem udany debiut polskiego autora, który choć z wykształcenia jest na zupełnie innym biegunie zainteresowań niż sugeruje to tematyka jego książki – bo informatykiem – to już jego prywatne zamiłowania do miecza i dział doskonale wpasowują się w te realia. Z umysłu człowieka łączącego obie te rzeczy zrodziła się fantastyka, ale fantastyka przyziemna i realistyczna. Pierwszy tom „Krainy Martwej Ziemi” to nie satyra, a solidna dawka twardej Fantasy, gdzie na bohaterów czekają potyczki, przelana krew i – oczywiście – porcja magii. Jest też intryga z przewodzącą jej tajemnicą, ale nade wszystko jest także własny pomysł na autorski świat. Czymże bowiem byłby autor parający się tym popularnym gatunkiem, bez oryginalnej krainy rządzącej się własnymi prawami. W przypadku „Krwi i stali” takim charakterystycznym akcentem staje się Martwa Ziemia. Terytorium o ruchomej w pewnym stopniu granicy, której przekroczenie choćby w najmniejszym stopniu oznacza śmierć.


Stylistycznie powieść wpasowuje się w klasyczne ujęcie tematu. Lekko archaiczna, swojska w klimacie Średniowiecza, posiadająca konieczne dla gatunku elementy, jak choćby inicjujący wszystko quest, przyozdobiona porcją ilustracji i tolkienowskich nawiązań… Coś w sam raz dla fanów gatunku.

Komentarze