Ultimate Spider-Man Vol. 10: Hollywood - Brian Michael Bendis, Mark Bagley


HOLLYŁÓDŹ


Po nieco słabszym, choć nadal przyjemnym tomie 9, nasz Ultimatyczny Spider-Man ;) powraca w jednym z ciekawszych volume’ów oferując dużo świetnej zabawy, konkretną akcję, wątki obyczajowe, których ostatnio zabrakło a nawet… porcję satyry!


Gdy ciocia May wyjeżdża do krewnych, Peter i Gwen zostają sami w domu. I mogło być pięknie, mogło być spokojnie, szczególnie, że jak się wkrótce okaże MJ zniesiony został szlaban a sytuacja z ojcem wyklarowała się naszej rudowłosej, gdyby nie włączenie tv. Jak podają media, w NY trwa bowiem przenoszenie na ekran losów Spider-Mana! Sam Raimi za kamerą, Tobey w roli głównej, żona Otta konsultantką… To się nie może dobrze skończyć. Peter jest wściekły, zjawia się na planie jako Spider-Man, ale co gorsze to właśnie on będzie musiał ratować znienawidzoną produkcję przed atakiem oszalałego Doc Ocka…


Jest tu wszystko, co być powinno! Dynamiczna nawalanka, że powiem tak kolokwialnie, nieco miłości, dużo żartów, sporo przełomowych momentów (ktoś nowy odkryje tożsamość Spidera) i mnóstwo świetnej zabawy. Ta zaś płynie przede wszystkim z ukazania filmowych kulis i dyskusji autentycznych ludzi pracujących przy filmowym „Spider-Manie”, który w 2002 roku wszedł do kin.


Graficznie też jest nieźle. Albo to zasługa złego wrażenia, jakie wywarło „Ultimate Six” albo Bagley się poprawił, ale na komiks patrzy się miło i tego się trzymam.


Całościowo to jedna z lepszych historii USM, a na dodatek kolejny tom zapowiada się znakomicie.

Komentarze