Całkiem zabawna historia - Ned Vizzini


CAŁKIEM ZABAWNA TRAGEDIA


Tragedię i śmiech ciężko jest oddzielić. Tak jak ciężko jest oddzielić normalność od szaleństwa. Jednych śmieszy to, co innych boli – stąd niesłabnące zainteresowanie filmikami, na których rzesze idiotów wyrządzaj sobie krzywdę w spektakularny sposób – dla innych zaś to sposób radzenia sobie z traumą. Te dwie skrajności łączą się jednak ze sobą w nierozerwalnym tańcu, a kroki i figury te zręcznie wykorzystuje „Całkiem zabawna historia”, która przypomina nam, jak osobistą i wewnętrzną sprawą jest tragedia.


Craig wydaje się dorastającym chłopakiem, jakich wielu. Kumple, szkoła, zwykłe życie w zwykłym świecie,. Jednak utrzymanie pozorów jest dla niego koszmarnym wyzwaniem. To harówka taka sama, jak ta, którą wykonuje by co rano wstać z łóżka. Depresja dopada niezależnie od wieku, jego dopadła i nie chce opuścić, a otoczenie nie ułatwia życia – ciągłe oczekiwania, brak wsparcia w rodzinie, nawet miłość jest poza zasięgiem rąk, bo dziewczyna, która mogłaby być z Craigiem jest z jego przyjacielem. Terapia u psychologa także nie przynosi skutków, bo ciągle powtarzane formułki i brak prawdziwej pomocy nie potrafią zasiać tego ziarna nadziei. W końcu w Craigu coś ostatecznie pęka, nagromadzone emocje i rosnąca presja znajdują ujście w postaci próby samobójczej. Próby, którą chłopak przeżywa, ale w efekcie której trafia na oddział psychiatryczny. Jak się okazuje Craig wśród chorych psychicznie pacjentów odnajduje w końcu wszystko to, czego brakowało mu w normalnym życiu. Ale czy zmieni go to całkowicie? I jakie będą efekty?


O odnajdywaniu siebie wśród szaleńców wiele było już dzieł. Od genialnych pokroju „Lotu nad kukułczym gniazdem”, który nie ograniczał się tylko do tego jednego tematu, po pseudo-filozoficzne, acz nieudane „Weronika postanawia umrzeć”. „Całkiem zabawna historia” plasuje się w tej lepszej części owej skali. Bo i jest lekko i przyjemnie, pozornie jak w książce środka, pozornie bez filozofowania, a jednak jest też mądrze, z pełnią emocji i wzruszeń i bardzo życiowo. Ned Vizzini sprawnie i konkretnie poprowadził akcję, w przekonujący sposób przedstawił także codzienność i umysł osoby dręczonej depresją. Osoby, która nie ma czego szukać wśród reszty normalnych ludzi, bo wie, że i tak nie zostanie zrozumiana. Jak na książkę z kategorii wiekowej young adult, zaskakujące dojrzały to i prawdziwy portret.


Poza tym po prostu znakomicie się to czyta. Bez dłużyzn, bez wpadek. Z nadzieją za to i nieco naiwnym, acz jakże miłym optymizmem. Powieść zresztą spodobała się na tyle, że doczekała także filmowej adaptacji. A ja po jej lekturze mam wielką ochotę poznać ten film, co chyba stanowi dobra rekomendację. Dla formalności jednak dodam: polecam „Całkiem zabawną historię”, bo jest tego warta.

Komentarze

Prześlij komentarz