Aleksandra - Osyp Nazaruk


ALEKSANDRA WIELKA


Takie bohaterki, jak Hürem, postać znana z bijącego rekordy popularności, choć zakończonego już w naszym kraju serialu „Wspaniałe stulecie”, szybko zdobywają serca odbiorców. Charakterystyczne, charakterne bym rzekł, wieloznaczne i niebanalne. Ale w Hürem kryje się jeszcze jedna istotna rzecz – jest autentyczną postacią historyczną. Kimś kto żył nie tylko na ekranie. I szansę na poznanie tej właśnie osoby daje powieść Osypa Nazaruka, „Aleksandra”.


Hürem. Rudowłosa sułtanka. Kobieta, która przeszła drogę od niewolnicy z haremu, do władczyni. Jej losy, jej charyzma i intrygi dworskie, w których brała udział (czy raczej, których siłą sprawczą była) wystarczyłyby do obdzielenia kilku bohaterek a zatem i kilku książek. A wydawała się być zwykłą dziewczyną z kresów Rzeczypospolitej, która porwana niemal sprzed ołtarza, zniewolona, wyrwana z rodzinnych stron w sam środek Imperium Osmańskiego, trafiła do haremu jej władcy, sułtana Sulejmana II Wspaniałego. Wiedziała jednak jak się o siebie zatroszczyć i potrafiła zdobyć się na niemal wszystko, by osiągnąć swój cel i rozkochać w sobie władcę, by zająć miejsce u jego boku.


Osyp przedstawia losy Hürem bez upiększeń i bez zbędnego odchodzenia o historycznego ujęcia tematu. Większość publikacji odnoszących się do serialu chce skorzystać z jego sławy, ale też i jakby się do niego dostosować. „Aleksandra” nie idzie tą droga, nie szuka dodatkowej otoczki, a literacko stara się rozwinąć prawdę. Przekuć suche fakty w rasową, historyczną powieść. I udaje jej się to, a przy okazji -spełnia się znany slogan – fakty ciekawsze są niż fikcja. I bardziej niż fikcja także przejmują, bo świadomość, iż przecież miały miejsce, dawno, bo dawno temu, ale jednak, towarzyszy nam przez cały czas.


„Aleksandra” nie jest baśnią z tysiąca i jednej nocy, ale coś baśniowego w sobie posiada. Barwną scenerię, historię opowiadającą losy zwykłej dziewczyny, która staje się królową, ale zarazem prawda wciąż wisi nad czytającym. Bo po zdobyciu tronu nie ma miejsca na „żyli długo i szczęśliwie”, a droga prowadząca na tron nie wiedzie przez usłany różami, piękny turecki dywan, po którym stąpa się miękko i przyjemnie. Ba, sama nawet królowa daleka jest od uroczych, delikatnych księżniczek, które zaludniają baśnie, bliżej jej już do złych władczyń na te polujących – tak baśń odarta zostaje ze złudzeń.


I dlatego właśnie warto po „Aleksandrę’ sięgnąć i zderzyć losy serialowej Hürem z jej pierwowzorem. A może po prostu poznać fascynującą kobietę, która mimo upływu niemal pięciuset lat, wciąż stanowi inspirację. Polecam.

Komentarze

Prześlij komentarz