Mysi domek: Sam i Julia w teatrze - Karina Schaapman


MYSI TEATR


Losy przeuroczych, szmacianych myszek, które zrodziły się w wyobraźni Kariny Shaapman to historie, które urzekają. I uzależniają. Wystarczy jeden rzut oka na przecudowne ilustracje, a czas przestaje mieć znaczenie – czytelnik przenosi się do świata, w którym się zatraca i wcale nie chce stamtąd wracać. Ba, chce tylko więcej i więcej i wciąż ma wrażenie, że niezależnie ile by otrzymał, byłoby mu za mało.


Sam i Julia to dwójka mysich przyjaciół, która doskonale uzupełnia się nawzajem. On, posiadacz dużej rodziny, jest cichy i spokojny, ona – mieszkająca tylko z mamą – nie znosi monotonii i chce poznawać cały otaczający ją świat. Dla nich każda codzienna sytuacja to przygoda, nawet znalezienie zwykłego kamyka nosi znamiona fantastycznej zabawy, jednam tym razem w ich życiu pojawi się naprawdę niezwykła sytuacja. Sam ma wystąpić w teatrze, Julia też tam będzie, na widowni, ale czy dla tych dwóch myszek to jakaś przeszkoda, by przeżyć coś zdumiewającego i fascynującego, a przy okazji nauczyć się czegoś przydatnego w życiu?


I znów poczułem się jak dziecko. Kiedy zasiadałem do lektury tego tomu przygód Sama i Julii, było już późne popołudnie, prawie wieczór, słońce za oknem zachodziło, ale w ten złoty sposób, jaki pamiętamy z dzieciństwa. Pora była więc w sam raz na wieczorynkę i właśnie ten magiczny klimat wieczorynki, na którą dzieckiem będąc nie mogłem się nigdy spóźnić, poczułem zagłębiając się w książeczce. Książeczce w warstwie tekstowej niewielkiej, prostej, ale uroczej, graficznie zaś absolutnie wspaniałej – co napisałem już wprawdzie powyżej, ale zamierzam podkreślać wciąż, bo jest tego warta.


Pani Shaapman stworzyła coś, co zdumiewa niezależnie od wieku. Zbudowała cały liczący ponad sto pokoi domek. Z prostych materiałów, z drobiazgowością i precyzją odtwarzając w miniaturowej perspektywie rzeczy, jakie znamy z naszej codzienności, udowodniła jak proste rzeczy potrafią być ujmujące. I jak potrafią zachwycać. Co zresztą w pełni wykorzystano w książkach o Myszkach oferując pełnoformatowe zdjęcia domku w różnych odsłonach, a dodatkowo w tomie tym dając zapraszającą do wejścia do teatru rozkładówkę.


Pięknie się na to patrzy, szczególnie, że należycie pięknie zostało to także wydane. Czyta się również miło, z sentymentem i nie bez dydaktycznej wymowy, szybko, lekko i z ochotą. I chce się więcej. I więcej.


Dlatego szczerze polecam ten tą i całą tą serię Waszej uwadze. A gdyby było Wam mało, wydawca oferuje także myszki-zabawki wiernie odtwarzające te, widoczne w książce. Uroczy to dodatek.

Komentarze