Zanim umrę - Jenny Downham


10… 9… 8… 7… 6… 5… 4… 3… 2… 1… ?


Wszyscy muszą umrzeć. Wbrew przez wieki snutym marzeniom o nieśmiertelności i ciągłym próbom ratowania choćby młodości, każdego z nas czeka śmierć. Taka jest smutna prawda. Frazes – można by było rzec. Każdy z nas musi się z tym jednak pogodzić, ale o wiele trudniej jest, kiedy odejść z tego świata musi młoda osoba.


Tessa Scott ma zaledwie szesnaście lat, a jednak musi zmierzyć się z faktem, że zostało jej kilka miesięcy życia. Nie choruje od dziś, nowotwór powoli wyniszcza jej zdrowie od pewnego czasu, a sytuacja rodzinna także nie jest najlepsza. Tessa mieszka z ojcem, matka opuściła ją wiele lat temu, by wrócić na wieść o chorobie, ale nie wróciła do rodziny. Tessa chciałaby wiele, wiele ma marzeń i pragnień, ale niewiele już na nie czasu. Dlatego wybiera dziesięć najważniejszych rzeczy, jakie chciałaby zrobić zanim umrze. O pomoc prosi swoją przyjaciółkę Zoey. Numerem jeden, najpilniejszym i najważniejszym, jest seks. Poznanie chłopaka, pierwszy pocałunek, pierwsze pieszczoty, wreszcie utrata dziewictwa. Najlepiej dzisiejszego wieczoru. Kiedy śmierć czai się za rogiem, a samopoczucie odbiera wiele okazji, nie można zwlekać, nie można wybrzydzać. Tylko czy takie podejście do tematu da jej szczęście? Da jej spełnienie? Odliczanie Tessy trwa, 10… 9… 8… 7… Kolejne życzenia, kolejne pragnienia. 6… 5… 4… Kolejne chwile uciekają. 3… 2… 1… Tess chciałaby znaleźć ratunek, znaleźć szczęście, ale wie, że nie ma na to najmniejszych szans…


Literatura young adult uwielbia trudne tematy. I bardzo dobrze. Minęły czasy, kiedy nastoletnich czytelników traktowało się jakby można było serwować im tylko to, co łatwe, lekkie i przyjemne. Miłość i seks, życie i śmierć, codzienność z całą jej paletą barw trafiła na łamy książek dla młodych. I to właśnie znalazło się też w powieści Jenny Downham, „Zanim umrę”. W lekkim stylu, owszem, z pewną łagodnością także i bez epatowania niecenzuralnymi scenami, ale z powagą i uszanowaniem tematu. Z porcją wzruszeń i przede wszystkim prawdą.


Czy można tutaj liczyć na happy end? Są momenty, kiedy naprawdę by się chciało. Kiedy pragnęłoby się pozytywnego rozwiązania. Znalezienia lekarstwa na raka, cudu. Tessa mimo swoich błędów i czasem idiotycznych zachowań jest sympatyczną dziewczyną. Nie chcemy by umierała, ma jeszcze tyle życia przed sobą. Ale czy takie myślenie ma sens?


„Zanim umrę” to literatura stricte młodzieżowa, ale myślę, że nie jeden dorosły odnajdzie się w tej historii, jeśli tylko nie przeszkadza mu lekkość i prostota stylu reprezentowana przez ten gatunek. Dlatego polecam.

Komentarze