Jamilti i inne historie - Rutu Modan


JAKI PIĘKNY KOMIKS


Jamilti po arabsku znaczy mniej więcej tyle, co „moja piękna” i słowo to doskonale nadaje się do podsumowania całego komiksu. Kiedy jakiś czas temu przeczytałem „Araba Przyszłości” album, który absolutnie mnie zachwycił i poruszył, nie sądziłem, że szybko spotkam drugi w podobnej tematyce, który zachowałby jednocześnie tak wysoki poziom. A jednak „Jamilti” udowodniło mi, jak bardzo się myliłem i zafundowało całą paletę rewelacyjnych emocji.


Na album składa się siedem krótkich opowieści graficznych, w których zwyczajni ludzie stają w obliczu niezwykłych sytuacji - o co nie trudno w kraju takim, jak Izrael. Dwie siostry zajmujące się wraz z matką fałszywym interesem oferującym leczenie bioprądami będą musiały zmierzyć się z kryzysem w postaci zasłabnięcia „pacjentki”. Inne dwie dziewczyny, które wraz z rodzicielką prowadzą hotel tematyczny „Panorama” zostaną postawione w zgoła odmiennej sytuacji, której konsekwencje jednak będą bardzo podobne – sekret zdjęcia sprzed lat, który sekretem wcale nie był wychodzi nagle na jaw zmieniając wszystko. W kolejnej opowieści młody muzyk mierzy się z trudnymi realiami swojego zawodu, a w jeszcze innej tajemniczy morderca zabija ludzi zostawiając na ich głowach majtki.


W „Jamilti” groteska i szara codzienność splatają się ze sobą w nierozerwalnym tańcu, w którym może zdarzyć się wszystko, ale w ramach jasno określonych, realnych reguł. Najlepiej czuć to w trzech absolutnie wspaniałych historiach, które pokazują paradoksy życia na krawędzi. W otwierającym zbiór tytułowym komiksie młoda pielęgniarka, która przed ślubem pokłóciła się z narzeczonym i wysiadła z taksówki, staje się świadkiem zamachu terrorystycznego i rusza nieść pomoc. Prawdziwy absurd wkracza na scenę w „Powrocie do domu”, gdzie mieszkańcy kibucu wychodzą na plażę czekać na lądowanie samolotu. Są przekonani, że wraca nim do domu bliski im Gadi. Niestety władze uważają, że lotnik jest terrorystą przygotowującym zamach… Jeszcze mocniej podobny nastrój daje odczuć „Król wszystkich Lilly”. Jego bohaterem jest chirurg, który pewnego dnia stracił pacjentkę, która prosiła go o przeszczep… brody. Po tej tragedii oddał się tylko i wyłącznie poprawianiu piękna, a na gruncie prywatnym zatroszczył się o osieroconą córkę zmarłej. Kiedy po wielu latach noszenia się z zamiarem oświadczyn dowiaduje się, że dziewczyna zaginęła bez śladu, obsesyjnie zaczyna przerabiać pacjentki na jej podobieństwo…


Jak widać powyżej, „Jamilti” to album bardzo zróżnicowany. Siedem fascynujących komiksów, które się na niego złożyło urzeka pomysłowością i stawianymi pytaniami, przeraża zdarzeniami i prawdziwością i cieszy przewrotnością zakończeń. I chociaż zbiór utrzymany jest w smutnym tonie, nie zbrakło w nim także miejsca na szczyptę humoru i pewną nutę nadziei – choć bardzo są one przygaszone.


Od strony graficznej „Jamilti” wygląda, jakby wyszło spod ręki Janka  Kozy skrzyżowanego czasami z typowo europejską kreską, a czasami („Majątkowy zabójca”)… Simonem Bisleyem, dodatkowo utrzymanymi w kolorystyce „Tria z Belleville” . Być może są to skojarzenia za daleko idące, Rutu Modan posiada w końcu charakterystyczny styl (co znakomicie widać w finałowej historii), nie mniej trudno było mi je całkowicie odrzucić. I nawet jeśli nie podzielicie w tej kwestii mojego zdania, jestem pewien, że zgodzicie się, iż jest to naprawdę rewelacyjny i oszałamiający komiks, do którego chce się wracać. Komiks mocny, odważny, ważny i przede wszystkim piękny. Dlatego jeśli jeszcze nie mieliście okazji go czytać, sięgnijcie koniecznie.

Komentarze