Czasodzieje. Klucz czasu - Natalia Sherba


DZIEJE SIĘ CZAS


Lubię rosyjską fantastykę, nie ważne czy dla młodzieży czy starszych czytelników, chociaż rzadko mam okazję po nią sięgać. Oczywiście preferuję klasykę, braci Strugackich czy Kiryła Bułyczowa, ale nie oznacza to, że ograniczam się tylko do ich utworów. Powieść „Czasodzieje” w moje ręce trafiła poniekąd przypadkiem, ale muszę przyznać, że to całkiem udana fantastyka, która spodoba się młodzieży.


Niegdyś starożytni czasodzieje rozdarli czas, żeby podzielić Ziemię na dwie równe części. Teraz owo rozdarcie się kurczy, światy zbliżają do siebie i nastąpi pochłonięcie, a w konsekwencji zagłada jednego z nich. Tylko, która z Ziemi okaże się silniejsza – Eflara czy Ostała? Fakt ten niepokoi wielu ludzi, w tym Nortona i Elenę, którzy spotykają się nocą w lesie. Order czeka na powrót Nortona, a tymczasem już niedługo kończy się jego wyrok, a co za tym idzie będzie mógł on wrócić i przeprowadzić próbę magiczną swoich dzieci. Jak jednak przekonuje Elena, najlepiej byłoby zabić jego córkę…

Tymczasem niejaka Wasylisa Ogniewa, wiedzie typowe życie dziecka, które pozbawione rodziców musi mieszkać u babci. Nie ma bowiem matki, a ojciec żyje nie wiadomo gdzie, nie utrzymując najmniejszego z nią kontaktu. I nagle wszystko się zmienia – w jej życiu pojawia się ojciec, Norton Ogniew, który zabiera Wasylisę do swojej pełnej tajemnic rezydencji. Dziewczyna nie wie jednak, co tak naprawdę czeka na nią od tej chwili…


„Czasodzieje” to powieść wyrosła na gruncie, który do życia przywrócił cykl o „Harrym Potterze”, a który ma za sobą wielką tradycję literacką. Mamy więc niczego nieświadome dziecko dysponujące wielkimi mocami, rodzinną tajemnicę i magiczny świat istniejący tuż obok naszego. W skrócie wszystko to, czego od urban fantasy można oczekiwać. Łatwo więc jest także domyślić się co czeka na czytelników, bo w „Czasodziejach” nie brak jest przygód (oczywiście tak w czasie, jak i przestrzeni), akcji, zagadek i całej gamy kolorowych postaci.


Jak się to wszystko czyta? Łatwo, szybko i przyjemnie, a sama powieść, choć przeznaczona jest dla dzieci, wraz z postępem czytania staje się dojrzalsza i bardziej brutalna, przez co wiek odbiorcy docelowego oscyluje bardziej w okolicach nie kilku, a kilkunastu lat. Oczywiście nie ma tutaj wielkich zaskoczeń, ani żadnych novum, ale schemat całej opowieści został zrealizowany bardzo sprawnie i w miły w odbiorze sposób. Jeśli więc macie ochotę na lekkie fantasy dla młodzieży, będziecie zadowoleni.


A ja dziękuję wydawnictwu Ene Due Rabe za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze