Amazing Spider-Man Vol 4 #16: Before Dead No More - Part One: Whateverthe Cost - Dan Slott, Giuseppe Camuncoli



PRZED „JUŻ NIE MARTWI”, CZ I: BEZ WZGLĘDU NA KOSZTY


Dwa minusy dają zawsze plusa. Ta prosta, znana wszystkim zasada matematyczna znalazła przełożenie na grunt Spider-Mana. „Saga Klonów” z lat 90. XX wieku była tym, co niemal pogrzebało tytuł i wydawnictwo – przesadą, głupotą, brakiem spójności i logiki, czwarty volume Spider-Mana pod wodzą Slotta natomiast pogrążał się w tandecie, kiczowatości i nudzie. Kiedy więc Slott zapowiedział powrót klonów w jego wykonaniu byłem tak sceptycznie nastawiony, jak i ciekawy co z tego wyjdzie. Teraz mogę powiedzieć, że póki co jest bardzo przyjemnie, chociaż nadal nie mogę do końca strawić nowej odsłony Petera.


J. J. J. senior trafił do szpitala, jego stan jest ciężki, a syn obwiania o wszystko Parkera i jego działalność. Kiedy jednak okazuje się, że za chorobę odpowiadają geny, a tajemnicze New U Technologies może swoją eksperymentalną terapią wyleczyć konającego, zaczyna się wewnętrzna walka. Czy zaufać firmie i postawić na niezwykle kosztowne leczenie polegające na klonowaniu narządów, czy liczyć na cud? O dziwo szansą na rozwiązanie dylematu staje się wybuch w Parker Industries.

Tymczasem Jackal, który zebrał już część swojej ekipy, obiecuje Elektro przywrócenie mocy, a także ukochanej, którą ten przypadkiem uśmiercił…

 

Zacznę od minusów, a największym z nich jest ten, że to wszystko już było. Drugim jest Peter. Peter, który zdobył fortunę, siedziby jego firmy działają na całym świecie, a wielkie interesy są jego codziennością. Przez to stał się kimś na skrzyżowani Bruce’a Wayne’a i Tonyego Starka, co niestety kłoci się z wizerunkiem postaci, do jakiej wszyscy przywykliśmy. Ewolucja? Raczej brak pomysłu na coś oryginalnego i ciekawego.


Na szczęście intryga trzyma niezły poziom. Komiks czyta się lekko i przyjemnie, a co najważniejsze kilka pytań naprawdę ciekawi. Czy pójdzie to w dobrą stronę, czy nie, czas pokaże, ale mam nadzieję, że Slott nie rzuci nagle na scenę klonów Petera i nie zacznie podważać jego „oryginalności”.


Póki co mogę jednak z czystym sercem polecić „Before…” fanom Pająka, bo tak w warstwie fabularnej, jak i graficznej nie nudzi i nie odstrasza.

Komentarze