Będziesz smażyć się w piekle - Krzysztof „Prosiak” Owedyk


GWIAZDA ŚMIERCI


Jak każdy lubię być zaskakiwany. Pozytywnie zaskakiwany, żeby nie było. Po „Będziesz smażyć się w piekle” nie miałem większej ochoty sięgać, bo i nieliczne wczesne komiksy Prosiaka nie przypadły mi do gustu przed laty, a metalu, tym bardziej w jego najciemniejszych odmianach, po prostu nie trawię. Komiks jego autorstwa dotyczący metalowej kapeli nie wydawał mi się atrakcyjny. Ale za sprawą wydawnictwa Kultura Gniewu „Będziesz…” trafiło w moje ręce i muszę przyznać, że dobrze się stało, bo najnowsze dzieło Prosiaka to, pomimo drobnych mankamentów, naprawdę rewelacyjny komiks obyczajowy, grzebiący w brudach gwiazd sceny i ludzkiej głupoty.


Tarantul jest miłośnikiem metalowej gwiazdy Deathstar, kiedy więc dostaje się do zespołu, którego od teraz ma być gitarzystą, czuje, że spełniły się jego marzenia. Co z tego, że sytuacja finansowa w domu jest trudna, a pierwsze „występy” nie należą do udanych, ani tym bardziej dochodowych. Los wkrótce się odwróci. Deathstar to gwiazda, grywa na całym świecie, za chwilę się odkują, za chwilę będzie lepiej. Będzie super. Będzie pięknie. Będzie idealnie. Już za moment. Już niedługo. Ale kiedy właściwie? Sytuacja w domu Tarantula robi się coraz trudniejsza, jego mała córeczka zaczyna mieć kłopoty zdrowotne, a on sam zdaje się nie dostrzegać jakim typem człowieka jest frontman, Lord Solo, któremu zależy tylko na pieniądzach. Złodziejskie kontrakty przez niego sporządzane, coraz gorsze zachowania i traktowanie członków Deathstar prowadzą do buntu. Pytanie czy nie będzie na niego za późno, zanim dojdzie do tragedii?


„Będziesz smażyć się w piekle” to opowieść o pasji i głupocie. O beznadziei i światełku w tunelu. O dobru i złu. Kulisach sceny i sławy. Ale przede wszystkim o życiu. O tragediach, które nie oszczędzają nikogo. I drugiej szansie dla każdego. Kwestia czy każdy potrafi się zmienić na dobre?


Najnowszy komiks Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka potrafi poruszyć. Owszem, schematy tutaj wykorzystane są już doskonale znane każdemu czytelnikowi czy widzowi, ale nadal sprawdzają się znakomicie w trącaniu pewnych nut w sercach odbiorcy. Zresztą najciekawszym aspektem „Będziesz…” nie jest wcale muzyczna pasja, a codzienność żony i córki Tarantula. Problemy, wątpliwości, zazdrość, obawy, lęki, nadzieje, szukanie, walka… Wszystko to nierozerwalnie wiąże się z kulisami „wielkiej sceny”, natomiast prawie wcale nie ma tutaj ukazywania twórczości ani wizerunku zespołu w oczach mediów/fanów; co wyszło komiksowi jak najbardziej na dobre. Do tego Prosiak znakomicie konstruuje swoich bohaterów (dbając nawet o takie szczegóły, jak gwara śląska – i to do tego stopnia, że czasem przydałby się mały słowniczek), świetnie ukazuje ich głupotę (niewłaściwie rozłożone priorytety, ignoranctwo, ślepotę na to, co dzieje się pod ich nosem, brak logiki w poglądach), a całość podlewa solidną porcją muzyczno-scenicznych nawiązań.


Strona graficzna także wypada bardzo przyjemnie. Owedyk rysuje prosto, ale skutecznie, ekspresyjnie, nieco undergroundowo, za to bardzo trafnie. Brud jego kreski dobrze koresponduje z treścią, a wszystkie elementy przyjemnie ze sobą współgrają.


Oczywiście nie jest to komiks dla wszystkich, ale każdy czytelnik, który lubi znakomite obyczajowe historie, niezależnie od tego w jakich ramach są osadzone (i nie boi się przy tym wulgarnego słownictwa) będzie więcej niż zadowolony. Dlatego polecam go Waszej uwadze, bo pomimo pewnych minusów to naprawdę rewelacyjna (i solidna, bo ponad 300-stronicowa) pozycja warta poznania.

Komentarze