Dawny komiks polski #4: Przygody Bezrobotnego Froncka - Franciszek Struzik


WSPANIAŁY KOMIKS POLSKI


Tutaj nie ma się co zastanawiać. Są takie dzieła (nieważne komiks to, książka, film czy album muzyczny), które powinno się poznać niezależnie od tego, jaka jest ich jakość. Stanowią bowiem tak ważne świadectwo swoich czasów, że nic innego nie ma większego znaczenia. Jednym z takich dzieł są właśnie „Przygody bezrobotnego Froncka”, które oferują jednak coś jeszcze – naprawdę wspaniała komiksową rozrywkę sprawdzającą się znakomicie także w oderwaniu od historycznego kontekstu.


Czasy międzywojnia. W Polsce panuje kryzys, a Froncek jest jedną z jego ofiar. Pozostając ciągle bez pracy ima się najróżniejszych zajęć, niestety nawet kiedy udaje mu się wygrać fortunę na loterii, bardzo szybko ją traci. Nie poddaje się jednak i na tle zmian zachodzących w Rzeczypospolitej wciąż skutecznie wykonuje swoje prace, czasem noc spędzając w areszcie, a czasem mając okazję wybrać się na odległą wyprawę do innych krain…


Spójrzcie tylko co to za dzieło! Już same jego rozmiary są imponujące – 420 stron formatu A4 wydrukowane na dobrej jakości papierze robi wrażenie, a jeśli pomyślicie, że to nie komplet przecież, że seria pasków o przygodach Froncka, które ukazywały się przez lata jest o wiele dłuższa, jej rozmach zdumiewa jeszcze bardziej – ale to byłoby zdecydowanie za mało by zachwycić się całością. Na szczęście „Froncek…” ma wszystko to, czego można oczekiwać od dobrego, klasycznego komiksu. Nawet jeśli poszczególne elementy podane są w sposób naiwny i niewprawny. A może zwłaszcza dlatego. Naturalny, daleki od wyuczonej poprawności talent Franciszka Struzika prezentuje jakąś taką swojską prostotę. Obłe rysy, minimalne tła, ekspresyjna mimika i ruchy. Ogląda się to bardzo przyjemnie i równie przyjemnie czyta. Bo chociaż wierszowane historyjki opisujące wydarzenia w kadrach nie należą do najwyższych lotów poezji, treść odcinków jest zabawna, zawsze zakończona puentą, ciekawa a przede wszystkim dobrze poprowadzona. I nie ograniczająca się do jednego tylko tematu czy grupy tematów. Tutaj wydarzyć może się wszystko, łącznie ze spotkaniem Twardowskiego.


Zbiorcze wydanie „Froncka…” to osobna kwestia. Bardzo cieszy fakt, że Wydawnictwo Komiksowe zdecydowało się przypomnieć polskie komiksy sprzed niemalże wieku. Jak najbardziej in plus jest także solidna ilość stron tej publikacji. Trochę żal, że nie udało się zebrać wszystkich odcinków serii (ale czy to w ogóle możliwe?), kwestią sporną może okazać się także ułożenie zawartości – nie chronologicznie a według tematyki określonej przez naukowe opracowania przedzielające album. Nie mniej to, co dostajemy składa się na przekrój wszystkich elementów „Froncka…”, przemian zachodzących na jego łamach i najważniejszych opowieści. Poza tym sam tekst dodający całości kontekstu historycznego jest równie ciekawy, jak komiks, którego dotyczy. Dzięki niemu poznajemy nie tylko wydarzenia mające miejsce w Polsce lat 30, ale mamy okazję zgłębić losy Struzika, jego domniemany związek z „Przygodami Wicka Buły” (opublikowanymi w poprzednim tomie „Dawnego komiksu polskiego”), kulisy powstawania serii a nawet swoistą mitologię „Froncka...”.


Efekt finalny zachwyca i zdumiewa. A po lekturze ma się ochotę na więcej. Nie wahajcie się więc i sięgnijcie koniecznie, dzieło Struzika nawet po latach pozostaje aktualne i atrakcyjne, a jego wartość historyczna jest nieoceniona. Polecam zatem gorąco – „Przygody bezrobotnego Froncka” po prostu trzeba znać.

Komentarze