Godziny - Michael Cunningham


GODZINY, DNI, TYGODNIE, LATA


Ta powieść Cunninghama jest dziełem tak wielkim, jak prostym. Przepięknie lirycznym opisem codzienności rozbitej na bohaterki, którym przyszło żyć w różnych latach XX i XXI wieku. Bohaterki zarówno prawdziwe, jak i fikcyjne, ale za każdym razem krwiste i fascynujące. Ludzkie.


Trzy płaszczyzny czasowe. Trzy bohaterki. Trzy różnie toczące się losy. Ale wspólne problemy i dzieło, które staje się ważne dla każdej z nich. W 1923 roku pisarka Virginia Woolf pracuje nad swoją powieścią „Pani Dalloway”, ale to najmniejszy problem, z którym musi się zmagać. Choroba psychiczna doprowadza ją na krawędź… W roku 1949 żona weterana wojennego, pani Brown, przygotowując przyjęcie urodzinowe dla męża, zaczytuje się „Panią Dalloway”. Podobnie dzieje się w roku 2001, kiedy to biseksualna Clarissa Vaughan szykuje dla swojego byłego kochanka Richarda, który obecnie umiera na AIDS, przyjęcie z okazji otrzymanej nagrody poetyckiej. Pozornie w ich życiu nie dzieje się nic, zwyczajne czynności, zwyczajne problemy, ale napięcie narasta, a widmo śmierci wisi nieuchronnie nad ich głowami…


Kiedy przed laty obejrzałem film „Godziny” nie byłem szczególnie zachwycony. Kilka świetnych kreacji aktorskich, spawane wykonanie, ale sam obraz nie wybijał się ponad inne udane dramaty. Inaczej jest z powieścią. Dzieło Cunninghama to wyróżniający się pozorną zwyczajnością utwór, który zachwyca pięknym stylem, liryzmem i budowanymi emocjami. Otwierająca całość sekwencja próby samobójczej Virginii Woolf przeraża, obezwładnia, porusza i autentycznie wciąga, nadając ton całości. Zwyczajność tego czynu, jego prostota, atakuje zmysły. I tak już pozostaje przez resztę powieści.


Fascynują również przenikające się elementy, które spajają ze sobą poszczególne historie. „Pani Dalloway” rozbrzmiewa głośno przez cały czas, a to będąc lekturą jednej z bohaterek, to znów stanowiąc odbicie życia innej. Powoli rodzi się na naszych oczach mozaika losów, podobieństw i różnic. Czy to może skończyć się dobrze? Czy to może skończyć się źle? Czy to może w ogóle się skończyć? Po jednej godzinie zawsze jest kolejna, nawet jeśli nie dla każdego.


Pulitzer i PEN/Faulkner Award w pełni zasłużone. „Godziny” to piękna stylistycznie, choć wymagająca przy tym opowieść dla wyrobionych, ceniących literaturę wyższą czytelników. Polecam gorąco.

Komentarze