Królewna z wieży - Przemysław Wechterowicz, Bartosz Minkiewicz


KIEDY SHREK SPOTKAŁ WILQA


Można powiedzieć, że to bajka dla dzieci, która spodoba się dorosłym, ale można także powiedzieć, że to bajka dla dorosłych, która spodoba się dzieciom. I co więcej nadaje się doskonale dla obu tych grup wiekowych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, również miłośnicy komiksów, przede wszystkim jednak każdy będzie się bawił znakomicie.


Dawno, dawno temu (może nawet dalej niż w zeszły piątek) żył sobie szanowny, miłościwy i forsiasty król o dobrym sercu. I żyła sobie także jego córka jedynaczka, księżniczka śliczna i wesoła jak 150. I to ostatnie to jej wielki feler, bo dziewczę cieszyło się ze wszystkiego, z czego cieszyć się można (albo też i nie). I nie byłoby to jeszcze tak straszne gdyby nie drobny fakt, że jej śmiech wszystkim poprawiał humor, a więc kiedy na ten przykład król wypowiedział wojnę innemu królowi (a raz na jakiś czas po prostu musiał to zrobić, żeby nie zwariować), jej chichot wystarczył by odechciewało się walki. Coś trzeba było na to zaradzić i tak w przededniu jej osiemnastki król wpadł na pomysł! A idąc za tym pomysłem wybudował wieżę (z wszelkimi udogodnieniami, w końcu jego córka musi mieć to, co najlepsze), zamknął w niej pociechę, a budowli pilnować kazał smokowi. Po co to wszystko? By urządzić zawody – kawaler, który oprze się jej śmiechowi dostanie jej rękę oraz pół królestwa, a cała reszta mniej wytrwałych… cóż… smok nie będzie głodny. Zaczyna się zabawa!

 

Nowe dzieło duetu, który jakiś czas temu stworzył publikację „Wilk, pies i owce”, to bajka, ale bajka postmodernistyczna. Bajka w shrekowym stylu, pełna ciętego humoru, nowoczesnego słownictwa i nie mniej współczesnych skojarzeń. Grupa kawalerów staje do walki o serce (a przynajmniej rękę) pięknej królewny, pochodzą z różnych krajów, interesują się czym innym i inne mają gusta, a imion części z nich nikt ani nie zapamięta ani nie wymówi. Szybko przychodzą, szybko znikają (w brzuchu smoka), ale wywołują śmiech księżniczki – i czytelników również. Nie ma tu wielkiej głębi, ale zabawa jest naprawdę przednia.


I interaktywna. Wechterowicz (autor licznych książek dla najmłodszych) oraz Minkiewicz (współautor choćby kultowego już Wilqa) postarali się żeby tomik nie zawierał tylko tytułowej historii (plus drobnych wtrąceń), ale także dawał szansę napisania i zilustrowania własnej opowieści o księżniczce: w gronie kolegów to, czy w towarzystwie, które lubi się najbardziej – znaczy samemu. Opcji jest wiele, jak wiele jest zabawy.

 

Do niezłej fabuły dochodzą tradycyjnie znakomite ilustracje Minkiewicza. „Królewna z wieży” to ujmująca prostota i humor bijający z każdej ilustracji. Ogląda się ją znakomicie i – trzeba to powiedzieć wprost – strona graficzna na równi tworzy tę książeczkę, co jej treść.


W skrócie: polecam. tak wyglądałby „Shrek” gdyby spotkał „Wilqa” i pozostał przy tym opowieścią nadającą się dla najmłodszych. Warto przyjrzeć mu się bliżej.

Komentarze