Tymek i Mistrz, tom 2 - Rafał Skarżycki, Tomasz Lew Leśniak


DREAM TIM POWRACA!


Drugi z trzech planowanych zbiorczych tomów serii „Tymek i Mistrz” ukazał się niedawno na naszym rynku. Dobrze się składa, że premiera miała miejsce tak blisko nadchodzących Świąt, bo dla małych miłośników komiksu to doskonała propozycja na gwiazdkowy prezent! Prezent, który swoją drogą i tak z ochotą przeczytają też rodzice.


Tymek i Mistrz. Młody chłopiec niewładający szczególnie dobrze magią i stary mistrz, który magią władał i włada, tylko pamięć czasem do zaklęć nie ta, a i oczekiwania ucznia co do ich działania bywają odmienne. Na naszych bohaterów na każdym kroku czeka niebezpieczeństwo – a nawet jeśli nie niebezpieczeństwo, to chociaż przygoda. I oni, Psuj i Popsuj, konkurencyjny zły czarodziej ze swoim sepleniącym uczniem. Nic im wprawdzie nie wychodzi, ale czasem potrafią napsuć krwi.

W tym tomie na Tymka i Mistrza czeka wiele niesamowitych zdarzeń. Siły demoniczne i duchy, jeziornica i księżniczka na wieży. Czy to jednak biegacz, czy też impreza z okazji setnego odcinka przygód, bohaterowie, jak to na bohaterów (tych głównych w szczególności) przystało, ze wszystkim sobie poradzą!


Należę do osób, które przed laty regularnie czytały dodatek do „Gazety Wyborczej” „Komiksowo”. Zaczęło się od wiecznie żywych historii Disneya oraz komiksu Baranowskiego, potem po kolejne numery sięgałem głównie ze względu na „Tymka i Mistrza”. Z czytanym jednocześnie na łamach „Produktu” Jeżem Jerzym składało się to na ciekawy obraz dwóch różnych biegunów pracy twórczej duetu Leśniak/Skarżycki. Sięgnięcie po „TiM” po latach stało się zatem sentymentalną przygodą, a wraz z drugim tomem dotarłem do momentu, w którym „Komiksowo” przestałem już czytać, a co za tym idzie otrzymałem szansę poznania dalszych przygód magika i jego ucznia.


I nie zawiodłem się. Leśniak i Skarżycki, czy to w opowieściach dla dorosłych, czy to dla dzieci (czy nawet w książkach) czują się znakomicie i potrafią dostarczyć czytelnikom mnóstwa zabawy. Humoru nie brakuje, szczególnie tego absurdalnego, zasadzającego się na gierkach słownych i zabawach schematami, są świetne dialogi i przygody. Rozrywka dla młodych? Tak, ale na poziomie, który spodoba się dorosłym.


Do tego dochodzą znakomite ilustracje. Proste, obłe, giętkie bym rzekł, ale niesamowicie przyjemne dla oka i świetnie oddające klimat całości. Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie „TiM” w innej szacie graficznej? Ja na pewno nie.


Dlatego polecam gorąco. „TiM” to znakomita seria, na którą składają się krótkie, samodzielne opowiastki, ciesząca zarówno dużych jak i małych. Świetne wydanie wzbogacone o drobną galerię, krótkie porady dla małych magików oraz przedruk jednego z odcinków opublikowanych we francuskim magazynie „Spirou” to tylko wisienka na torcie, ale jakże smakowita.

Komentarze

Prześlij komentarz