Evna - Siri Pettersen


FINAŁ DZIECKA ODYNA


Kiedy pół roku temu w moje ręce trafiło „Dziecko Odyna”, pierwszy tom skandynawskiej trylogii „Krucze pierścienie” podchodziłem do niego z umiarkowanym entuzjazmem. Ot kolejna seria fantasy, myślałem i tak też po części było, jednakże z czasem zacząłem wciągać się w opowieść o Hirce, a wraz z lekturą drugiej części musiałem przyznać, że to rzeczywiście jest dobre. Nawet bardzo. Teraz nadszedł czas na wielki finał naprawdę udanej trylogii, łączącej w sobie fantasy (także w odmianie urban), science fiction oraz nutę horroru.


Dla Hirki nadszedł czas wielkich wyzwań. Wyrusza do ziemi martwo urodzonych, by zapewnić pokój między krainami, mając jednocześnie nadzieję, iż uda się jej ocalić także Rimego. Jednakże niezaspokojony głód Evny (energii, z której czerpać potrafią mieszkańcy Ym, wzmagając swoje zdolności) oraz pragnienie walki jakie wykazują martwi, w połączeniu z pełną dumy dzikością nie zwiastuje zażegnania kryzysu. Konflikt wisi w powietrzu i chyba nie ma najmniejszych szans na jego zażegnanie.

Tymczasem Rime powraca ze świata ludzi, świadomy zagrożenia w postaci nadchodzącej wojny. Czy uda mu się zrobić cokolwiek po chaosie, jaki sam rozpętał? I do czego to wszystko doprowadzi?


Sytuacja w jakiej znaleźli się bohaterowie wydaje się zmierzać do ostatecznej tragedii – a obranie jej za punkt wyjścia finałowego tomu „Kruczych pierścieni” to dobre rozwiązanie. Wydawać by się jednak mogło, że takie bezpośrednie wrzucenie nas w sam środek akcji już od pierwszych stron sprawi, że szybkie tempo zdominuje opowieść. Na szczęście przez pierwsze rozdziały w rzeczywistości dzieje się niewiele. Wraz z bohaterami oczekujemy na nieuniknione i konsekwencje ich wyborów i czynów. Czy cala opowieść ma szansę skończyć się dobrze? Przekonajcie się sami, jeśli dobrze bawiliście się czytając „Dziecko Odyna” i „Zgniliznę” będziecie usatysfakcjonowani.


Siri Pettersen, norweska pisarka, która swoja karierę można rzec zaczęła od wygrania konkursu na komiks, w „Kruczych pierścieniach” stworzyła ciekawy świat, splatający się z naszym, pełen przygód, niebezpieczeństw, jasno sprecyzowanych zasad i kultury oraz polityki/religii. Wszystko to razem zebrane tworzy smakowity literacki kolaż, który warto poznać. Pettersen jest wprawdzie debiutancką, jednakże jej trylogia o Hirce to naprawdę udane fantasy, wyróżniające się na tle całej masy współczesnych utworów z tego gatunku i optymistycznie nastrajające na przyszłe prace autorki.


Podsumowując: polecam gorąco. „Krucze pierścienie” to opowieść, która usatysfakcjonuje miłośników dobrze skrojonej, napisanej z talentem fantastyki. Ma w sobie pewną dojrzałość, ma też młodzieńczą zuchwałość, lekkość łączy z powagą tak, jak skandynawską kulturę i tradycję łączy z nowoczesnością i gatunkowymi prawidłami. Sięgnijcie, bo warto.

Komentarze