The Superior Spider-Man #6: Superior Venom - Dan Slott, Christos Gage, Humberto Ramos, Javier Rodriguez i Marcos Martin

NOWY, LEPSZY VENOM


Szósta część ”Superior Spider-Mana” to nie tylko najgrubszy z dotychczasowych, ale przede wszystkim jeden z najlepszych tomów serii. Dzieje się tu dużo, dotychczasowe wątki otrzymują swoje rozwinięcie, pojawiają się też nowe, a jakby tego było małą wszystko zdaje się kumulować w jednym konkretnym momencie. Dodatkowo na scenę powraca… nie, tego Wam nie zdradzę, to już musicie przeczytać sami, ale jeśli dobrze bawiliście się przy poprzednich albumach, na pewno nie pożałujecie!


W trakcie rutynowej kontroli sytuacji w mieście arachnauci zauważają, że niedaleko doków Crime-Master i jego ludzie walczą z… Venomem. Tymczasem Peter ma powody do świętowania. Otworzył właśnie Parker Industries, plany na przyszłość ma rozległe, imponujące i jasno sprecyzowane, udaje mu się także pomóc cioci May, a nade wszystko jego związek z Anną-Marią Marconi wkracza na nowy etap, więc zamierza przedstawić ją swoim bliskim. Powiadomiony jednak o walce agenta Venoma, wkracza do akcji, nieświadomy że symbiont nie tylko nie stanowi już zagrożenia, ale stoi po stronie dobra. Ich pojedynek to jednak ledwie wstęp do nowego, lepszego Venoma. W międzyczasie na scenę wracają MJ i Cardiac, Yuri stara się dowiedzieć, co stało się z uprowadzoną przez Gobliny Carlie, w mieście pojawia się nowy Goblin, a także Avengers oraz pałający rządzą zemsty na Spider-Manie Blackout!


Jak więc widać w tym szóstym, znacznie pogrubionym tomie, dzieje się dużo, akcja nie zwalnia ani na chwilę, ale nie jest to tylko akcja dla samej akcji. Owszem miłośnicy demolki, wybuchów i pojedynków będą usatysfakcjonowani, nie mniej dla fanów Pająka nie zabrakło bardziej stonowanych, sentymentalnych momentów. I szczypty humoru, bez którego przygody Spider-Mana nie mogłyby się obejść. W tym wszystkim najlepiej wypadają sceny, których nie chcę Wam zdradzać, sięgające bardzo w głąb przeszłości, do samych początków serii. Cała reszta trzyma jednak dobry poziom i dostarcza konkretnej porcji udanej rozrywki.

 

I bardzo dobrze przy tym narysowanej. Chociaż Humberto Ramos zbiera różne opinie, dla mnie jest najjaśniejszą gwiazdą „Superior Spider-Mana”, łączącą w sobie szkołę meksykańską (hiszpańską? zwrócicie uwagę na podobieństwo stylu Francisco Herrery), amerykańską i lekko mangowe klimaty. Nie jest on jednak jednym autorem odpowiedzialnym za stronę graficzną tego tomu. Obok niego scenariusze Slotta i Gage’a ilustrują także Javier Rodríguez („Daredevil volume 3 i 4”, „Batgirl: Year One”) oraz zdobywca nagrody Eisnera Marcos Martin („Captain America volume 5”, „Daredevil volume 3”). Ogląda się to wszystko tak, jak się czyta – bardzo dobrze. Nawet kiedy wszyscy trzej na raz tworzą jeden tylko zeszyt.


Dlatego też polecam Wam gorąco zarówno ten tom, jak i wszystkie pozostałe. „Superior Spider-Man” to obok „All New X-Men” i „Uncanny X-Men” najlepsza seria jaką w ramach „Marvel Now” wydaje Egmont. Warto jest ją śledzić i aż szkoda, że kolejny tom będzie ostatnim. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że wydawnictwo pójdzie za ciosem i jeszcze w tym roku ujrzymy na księgarskich półkach „Amazing Spider-Man volume 3”, bezpośrednią kontynuację „Superiora…”; opowiedziana tam fabuła „Spider-Verse” to jedna z najlepszych pajęczych historii ostatnich lat.


Komentarze