Totalnie nie nostalgia. Memuar - Jacek Frąś, Wanda Hagedorn


POKOLENIE J-23


Z takim żartobliwym acz trafnym przecież określeniem pokolenia rodziców współczesnych trzydziestolatków spotkałem się kilka lat temu w jakimiś dowcipie rysunkowym. Pasuje ono jednak idealnie do podsumowania treści niniejszej powieści graficznej. „Totalnie nie nostalgia” bowiem to wspomnienia z dzieciństwa przypadającego na lata 60. ubiegłego wieku. Ale też rozliczenie z przeszłością. Fabularnie jedynie znośna sesja autoterapii, jakże jednak znakomicie zilustrowana przez Jacka Frąsia.


Czasy współczesne. Wanda Hagedorn jest dojrzałą kobietą o jasno sprecyzowanych poglądach na równouprawnienie kobiet, żyjącą można rzec na obczyźnie. Uciekła od przeszłości, ale zamierza się z nią zmierzyć poprzez napisanie memuaru. Niestety próby dokonania tego stara się jednocześnie jak najbardziej odsunąć w czasie, aż w końcu nadchodzi właściwa chwila. Mimo protestów matki, wspierana przez siostry, zaczyna pisać. I wraca wspomnieniami do czasów, kiedy miała 11 lat. Do szarego dzieciństwa, dzieciństwa brudnego i pełnego narzucanych zewsząd ograniczeń, które na zawsze odcisnęło na niej swoje piętno…


Twórczość Jacka Frąsia poznałem dobrych piętnaście lat temu, kiedy swoją „Kaczką” wywarł na mnie wielkie wrażenie. Dlaczego zamiast jak zwykle najpierw napisać kilka słów o scenarzystce, zaczynam od razu od rysownika, nietrudno się domyślić. To właśnie Frąś jest prawdziwą – i chyba jedyną - gwiazdą tego albumu. Jego proste, mające za nic perspektywę ilustracje z miejsca przykuwają uwagę, urzekają i zachwycają. Czasem są niechlujne, czasem bardzo rozbudowane, łączą w sobie autentyczne materiały z okresu, kreskę zahaczającą czasem o mangowe klimaty i utrzymaną w szarych, wyblakłych barwach kolorystykę. To one budują specyficzny klimat, który potrafi sięgać zarówno do dziecięcej fantazji, jak i brutalnej (również w dosłownym rozumieniu tego słowa) codzienności.

 

Fabuła jest znośna. Wanda Hagedorn stworzyła biograficzną sesję autoterapii, ciekawą psychologicznie i odważną, ale nie zachwycającą. Porusza tutaj tematy kontrowersyjne (choćby budzenie się jej seksualności i pierwsze doświadczenia z tym związane), niewygodne, ale osobiste – doceniam, choć nie ze wszystkimi się zgadzam. Prowadzi nas przez swoje młode lata, ukazuje Wandzię, która religię pojmuje w sposób mylny, a obłudę represyjnego systemu widzi na każdym kroku - z tym, że i Wandzia, i Wanda są postaciami pustymi, nudnymi i płaskimi - swoją psychologicznych ukrywającymi za frazesami z książek psychologicznych i za wszystkio obwiniającymi innych. Ukazuje problemy rodzinne, nieudany mezalians jej rodziców i specyfikę życia w peerelowskim Szczecinie, gdzie niemieckie „korzenie” spotykało się na każdym kroku, szczególnie kiedy było się członkiem rodziny domeldowanej do mieszkania „Niemry”. Znamy ten świat z barwnych interpretacji Barei, tu spoglądamy na jego wersję odartą z kolorów - czasem aż nazbyt, ale wciąż to tło właśnie jest w fabule najciekawszą rzeczą.


„Totalnie nie nostalgia” to komiks z zamysłu ambitny i z potencjałem, choć niewykorzystanym. Czasem przesadzony, często nijaki, na pewno nie przeznaczony dla każdego, ale mimo to wart polecenia czytelnikom ceniącym dobrze narysowane graficzne powieści. Nawet jeśli nie przepadacie za rodzimymi tworami. Warto dla samych tylko rysunków.

Komentarze

  1. Czytelnikowi ciężko jest stwierdzić czy ten obraz jest przesadzony. Przecież życie autorki mogło dokładnie tak wyglądać. A nawet jeśli nie wyglądało, to być może jako dziecko właśnie w ten sposób czuła?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem, aczkolwiek czytelnik też może odczuć przesadę czy niedosyt, a autor może bardziej wyeksponować konkretne elementy by sprecyzować subiektywność odczuć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz