Fire and Stone: Alien vs. Predator - Christopher Sebela, Ariel Olivetti


OBCY ROZWIJANI NA NOWO


W ostatnich latach za sprawą kinowych twórców, którzy powrócili do kontynuowania kultowych obrazów, dwa największe komiksowe uniwersa oparte na filmowych sagach stanęły w obliczu pewnego kryzysu. Rozwijane przez nie od lat wątki nagle przestały być spójne z tym, co trafiło na ekrany, trzeba więc było zacząć tworzyć nowy kanon. I tak „Gwiezdne wojny” oraz „Aliens/Predator” doczekały się restartu swoich serii, bardziej zwartego i złożonego, niż dotychczas. „Fire and Stone” kontynuuje historię obcych dziejącą się między wydarzeniami „Prometeusza” a „Ostatecznym starciem”, skupiając się na krwawej akcji i niebezpieczeństwach.


Po wydarzeniach jakie rozegrały się na planecie LV-223 najemnicy odlatują w kosmos, mając nadzieję na trochę spokoju. Elden jednak nie zamierza im tego ułatwić. Kiedy przejmuje kontrolę nad Heliosem, a zarazem i Geryonem, chce by załoga wydała mu jego stwórcę, Francisa, w przeciwnym razie wszystkich czeka śmierć. Galgo postanawia przystać na tę propozycję, nawet jeśli dla Francisa oznacza to wyrok. Żaden z nich nie ma jednak pojęcia czego tak naprawdę chce Elden, ani co jeszcze ich czeka. Kiedy spotykają się by dobić targu, na statek wkraczają także Predatorzy. Elden przekonany o zdradzie wypuszcza Obcych by zamordowały załogę, a sam staje do walki z przeciwnikami. Tymczasem konający Francis stara się znaleźć sposób by przedłużyć swoje życie, czy ma jednak choćby najmniejszą na to szansę?


Dawne serie o przygodach Obcych i Predatorów, jakie przez lata publikowało Dark Horse Comics skupiały się przede wszystkim na krótszych, zamkniętych opowieściach. „Fire and Stone” idzie nieco inną drogą, wprawdzie każdy jego tom to samodzielna miniseria, którą można czytać niezależnie od reszty, ale zebrane razem tworzą bardziej rozbudowaną fabułę. „Alien versus Predator” to jej trzecia część, całkiem niezła pod względem fabularnym i naprawdę znakomita jeśli chodzi o rysunki.

 

Za scenariusz „AVP” wziął się Christopher Sebela, który na swoim koncie ma takie komiksy, jak „Injustice: Ground Zero”, „Escape From New York” czy „Demonic”. Historia wyszła mu całkiem niezła, dynamiczna, z porcją krwawych scen i walki o przetrwanie. Wmieszał w to wszystko niemoralne eksperymenty i chociaż zaniedbał stronę filozoficzną, miłośnicy akcji i survival horrorów Sci Fi będą zadowoleni.


Prawdziwą gwiazdą albumu okazują się jednak ilustracje Ariela Olivettiego. Ten znany w Polsce głównie dzięki „Lobo/The Demon” oraz ostatnio „Anihilacji” rysownik kojarzony jest raczej z prostej kreski, dla wielu więc „Fire and Stone” będzie niemałym zaskoczeniem. Grafiki są bowiem realistyczne i dopracowane, a znakomity kolor tylko pogłębia to wrażenie. Album ogląda się z przyjemnością, a dziewięć stron szkiców daje ciekawy wgląd w ewolucję plansz.


Podsumowując, miłośnicy Obcych i Predatorów będą zadowoleni. Nie jest to wybitny komiks, ale jako niezobowiązująca rozrywka sprawdza się naprawdę dobrze. Dlatego też polecam go Waszej uwadze.

Komentarze