Sisters #6: Zakochana sister - Christophe Cazenove, William Maury


SIOSTRY I… CHŁOPAKI!


Tak, tak w życiu naszych szalonych sióstr dochodzi do wielkich zmian. Ale czy to rzeczywiście będą zmiany aż tak wielkie? Jedno pozostaje pewne: Wendy i Marine nikomu nie pozwolą się nudzić. Ani sobie nawzajem, ani chłopakom, którzy pojawiają się w ich życiu, ani tym bardziej czytelnikom!


Wendy i Marine, to siostry dzielone przez niewielką, ale zawsze przepaść wieku. Różni je więc bardzo wiele, od zainteresowań, po podejście do codziennych spraw i rozumienie otaczającego je świata. Jest jednak jedna rzecz, która je łączy – uwielbienie w płataniu sobie nawzajem psot. Kiedy Wendy znajduje sobie chłopaka o imieniu Maksencjusz, zaczyna udawać, że to nikt więcej, jak kolega. A że odprowadza ją po szkole do domu? Cóż, przecież nie można chodzić samotnie, prawda? Marine bierze więc z niej przykład i… Nikt nie mówił, że chłopak musi Cię odprowadzać do domu dobrowolnie? Gorzej, jak to jego nie będzie miał kto odprowadzić! A to jedynie część z wielu przezabawnych sytuacji, jakie stają się udziałem sióstr!


Zabawa więc jak zwykle jest przednia. I potrafi rozweselić w ponury dzień. Bo jak tu nie uśmiechnąć się, kiedy spełnieniem marzeń o idealnym facecie (czułym, słodkim, zabawnym i mówiącym po kilka razy dziennie Kocham Cię) okazuje się (przynajmniej zdaniem Marine) powtarzający te właśnie słowa pluszowy miś przyozdobiony napisem „czuły słodziak”? Albo kiedy młodsza z dziewczyn dochodzi do wniosku, że jej siostra tyle przesiaduje przed lustrem bo… nie, to jednak musicie sami przeczytać! A jeśli się na to zdecydujecie, na pewno nie będziecie żałować, nie ważne czy macie starsze/młodsze rodzeństwo, czy też jesteście jedynakami. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, wystarczy że ma ochotę się pośmiać i lubi współczesne europejskie komiksy.

 

Seria „Sisters” posiada jednak pewien element, który bawi odbiorców w równej mierze co krótkie, jednostronicowe humoreski z życia bohaterek. Element dostarczający całego mnóstwa zabawy przede wszystkim starszym odbiorcom. A są nim oczywiście odniesienie do znanych dzieł i popkultury widoczne w tle. Odnajdowanie ich staje się dodatkową przyjemnością i dostarcza wiele radości. Warto także wspomnieć kilka słów o rysunkach. Te bowiem, choć nowoczesne i wzbogacone o komputerowo kładziony kolor, zachowały w sobie dużo z francuskiej klasyki. Mi osobiście nieodzownie kojarzą się z inną humorystyczną serią, z tym że skierowaną do chłopców – „Titeufem”. Co warto wspomnieć na poziomie scenariusza „Sisters” przypomina jeszcze jeden chłopięcy cykl, „Kida Paddle”. Oba tytuły są od dawna pozycjami kultowymi, ale losy Wendy i Marine można śmiało postawić na półce obok nich.


Dlatego też jeśli lubicie lekkie, zabawne, niezobowiązujące komiksy familijne, „Sisters” to tytuł dla Was. Nie wahajcie się zatem i sięgnijcie po niego. Dobrze jest się czasem trochę pośmiać.


A ja dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze