Egzorcysta - William Blatty


CZTERDZIESTOLECIE EGZORCYZMÓW REGAN MACNEIL


„Egzorcysta” to jeden z tych tytułów, które wymieniane są jednym tchem wśród kandydatów do najlepszych horrorów w historii; zarówno tych literackich, jak i filmowych. Patrząc na fabułę można by w to powątpiewać – prosta jak drut opowieść przez większą część jej trwania jest bardziej dramatem obyczajowym, niż typowym straszakiem. Ale to tylko pozory. Dzieło Williama Petera Blatty’ego to rasowa powieść grozy, po przeczytaniu której rozwiewają się wszelkie wątpliwości co do jej jakości i miejsca w historii, wciąż porażająca i zachwycająca świeżością oraz wykonaniem.


„Egzorcysta” przedstawia losy dwunastoletniej Regan McNeil, grzecznej, spokojnej córki znanej gwiazdy filmowej Chris McNeil. Dla niej niewinna zdawałaby się zabawa tabliczką oujia kończy się jednak tragicznie, kiedy dziewczynka nawiązuje kontakt z demonicznym bytem. Wkrótce w jej otoczeniu zaczynają dziać się niewyjaśnione zjawiska, a ona sama zachowywać w sposób zupełnie odmienny od dotychczasowego. Matka zabiera ją do kolejnych lekarzy, jednak choć ci stawiają różne diagnozy, stan Regan nie ulega poprawie. Wniosek, że nastolatka została opętana, choć trudny do zaakceptowania, nasuwa się sam. Chris prosi więc o pomoc znajomego księdza Damiena, a ten (choć przeżywa poważny kryzys wiary) wraz z pomocą doświadczonego egzorcysty, który już wcześniej miał do czynienia z demonem, jaki opętał Regan, rozpoczyna walkę o duszę i życie dziewczynki…


Chyba nie ma osoby, która choćby ze słyszenia nie kojarzyłaby „Egzorcysty”. Popularny, kultowy film, powieść nosząca taki sam status, filmowe kontynuacje (w tym jedna napisana i wyreżyserowana przez autora książkowego pierwowzoru), parodie, naśladownictwa i tak dalej, i tak dalej, wszystko to sprawiło, że historia walki z opętaniem na stałe zadomowiła się nie tylko w pamięci zbiorowej, ale popkulturze, kulturze i historii. Dlatego też jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji poznać dzieła Blatty’ego powinien nadrobić ten błąd jak najszybciej. I to nie tylko jeśli lubi horrory – to bowiem jeden z tych tytułów, jakie warto jest poznać niezależnie od preferencji literackich. Co więcej teraz pojawiła się doskonała ku temu okazja, bo na księgarskie półki trafiło przygotowane z okazji czterdziestolecia premiery (w Polsce otrzymujemy je jednak sześć lat po rocznicy…) wydanie, które autor (zmarły zresztą na początku 2017 roku) wzbogacił o dodatkową scenę.


A jaka jest ta powieść sama w sobie? Jak prezentuje się od strony treści i wykonania? Fabuła jest dość prosta i przewidywalna, nawet jeśli nie zna się jej najróżniejszych wariacji, jakie namnożyły się przez lata. Ma w sobie jednak jakąś niezaprzeczalną moc. Czy straszy? Nie mi to oceniać – w życiu tylko jedna jedyna powieść grozy wywołała we mnie uczucie lęku, a zaledwie dwie inne odrobinę niepokoju i na tym podobne uczucia się kończą. Nie mniej pełen jest napięcia, która jak przysłowiowa cisza przed burzą unosi się w powietrzu nawet w scenach zdawałoby się zupełnie oderwanych od horroru. Kulminację natomiast osiąga w scenach egzorcyzmów. Co warto nadmienić zarówno one, jak i wiele innych elementów inspirowane były prawdziwymi zdarzeniami. Wątek główny oparto na tym, co miało miejsce w roku 1949 w Cottage City w stanie Maryland. Poza tym Blatty inspirował się tutaj postacią egzorcysty Williama S. Bowderna, a także archeologa Geralda Lankestera Hardinga. Fakty te dodają powieści posmaku realizmu, a sama akcja została poprowadzona wręcz wzorcowo.


Stylistycznie także jest znakomicie, bo Blatty pisze treściwie i z talentem. Całe mnóstwo autorów grozy (nie mówię tutaj o oczywistych gigantach gatunku czy zajmujących się nim sporadycznie doświadczonych na innym literackim polu pisarzach) najczęściej pisze po prostu nijako. Oględnie, bez emocji, bez chęci pokazania czegoś, bez talentu wręcz. Blatty do nich nie należy. Widać wyraźnie, że jest przedstawicielem starej szkoły i do opisywanej materii podchodzi z wyczuciem oraz szacunkiem.


Dlatego też polecam Wam „Egzorcystę” naprawdę gorąco. To znakomita, świetnie napisana i dostarczająca całego mnóstwa mocnej rozrywki powieść, która na długo pozostaje w pamięci i do której chce się także raz po raz wracać.


A za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję portalowi Kostnica.

Komentarze