Nasz cud #2 - Natsuo Kumeta


SZKOŁA PEŁNA MAGII


„Nasz cud” to historia, która zawiera w sobie wszystko to, co powinno znaleźć się w każdym dobrym utworze fantasy. Jest magia, są przygody, zamek, księżniczka i wojownicy. Z tym, że owa księżniczka jest chłopakiem, jej najwierniejsza strażniczka staje się jej przyjaciółką/dziewczyną, zamek zostaje zamieniony na współczesną japońską szkołę, a przygody ograniczają się niemal wyłącznie do życiowych rozterek przetykanych od czasu do czasy dziwnym wydarzeniem. I tylko magia pozostaje wciąż ta sama. W skrócie: witajcie w znakomitej i nieco szalonej, ale bardzo uroczej mandze Natsuo Kumety!


Harusumi Minami przez całe lata uznawany był za dziwaka. Od kiedy w szkole podstawowej oznajmił przy całej klasie, że jest reinkarnacją księżniczki Zerestrii Veronici, nie miał lekkiego życia, a zła fama ciągnęła się za nim na każdym kroku. Wszystko zmieniło poznanie uroczej Kamioki, a także zaczęcie nauki w liceum. W nowej szkole Minami znalazł wreszcie nieco spokoju, a także nowych przyjaciół oraz miłość. Jak się jednak okazało nie był jedynym, który pamiętał swoje poprzednie wcielenie. Teraz, po tym, jak w wyniku ostatnich wydarzeń szkoła została na krótko zamknięta, bohaterowie zbierają się by omówić obecną sytuację. Pytań jest wiele, odpowiedzi niestety mało. Dlaczego doświadczyli reinkarnacji właśnie teraz i na dodatek wszyscy chodzą do jednej klasy? Kto z ich kolegów może jeszcze pochodzić z Zerestrii albo kto z wrogiego Moswick tylko jeszcze sobie tego nie przypomniał? A może ktoś z ich własnych szeregów jest odrodzonym przeciwnikiem?


W drugim tomie „Naszego cudu” zmienia się nieco ton opowieści. Autorka oferuje zdecydowanie więcej humorystycznych scen zawartych w samej akcji, treść zaś bardziej odrywa się od ziemi. O ile w poprzedniej części dominowały wątki szkolne, tak tu mamy do czynienia z mniej więcej równym rozłożeniem elementów fantastycznych i  obyczajowych. Mniej jest także reminiscencji poprzedniego życia. Nie zmienia się jedno: to wciąż ta sama, znakomita manga, którą czyta się z zainteresowaniem. Przybywa wątków, przybywa też tajemnic, najciekawsze jednak i tak pozostają relacje między bohaterami, które komplikują się coraz bardziej. Nie brak w nich uczuć zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, same relacje zresztą też zaczynają być na nowo budowane. Tradycja i współczesność przeplatają się w nich, a wypracowanie odpowiedniej, niezawracającej uwagę komunikacji staje się ważną kwestią. Co w tej sytuacji z uczuciami wykraczającymi poza koleżeństwo czy przyjaźń?


Rysunkowo „Nasz cud” pozostaje na tym samym poziomie, co dotychczas – czyli bardzo dobrym. Lekka kreska, dużo detali i ekspresyjna prostota w ukazaniu mimiki bohaterów cieszą oko. A co najważniejsze styl dobrze pasuje do całej opowieści.


Dlatego jeśli dobrze bawiliście się czytając poprzedni tom, nie wahajcie się i sięgnijcie po ciąg dalszy. Natomiast ci, którzy jeszcze „Naszego cudu” nie znają, a lubią lekkie, dynamiczne urban fantasy dla młodzieży, na pewno znajdą tu coś dla siebie. Polecam.

Komentarze