Prophecy #01 - Tetsuya Tsutsui


CYBERPRZESTĘCZOŚĆ W REALU


Manga i temat cyberprzestępczości bardzo się lubią. Nic w tym zresztą dziwnego, w końcu kto jak nie naród tak zaawansowany technologicznie, jak Japończycy najlepiej czuje się w podobnych klimatach? Dowodów na to mieliśmy wiele, lęki związane z postępem dominowały treść komiksów, powieści i filmów. „Prophecy” w znakomitym stylu kontynuuje tę długą tradycję i dostarcza porcji dobrej, mocnej zabawy.


Wszystko się zmienia. Świat. Ludzie. Dokonywane przez nich przestępstwa. Zmienić się więc musi także i policja. Chociaż Tokijski Wydział Policji Stołecznej ma w swoich szeregach siły znane jako Cyber Forces, do życia powołany zostaje Departament Do Walki Z Przestępczością Cybernetyczną. Czym obie jednostki różnią się od siebie? CF jedynie monitorowało to, co dzieje się w sieci, Departament natomiast przeprowadza śledztwa i dochodzenia, chociaż jego działania wywołują kontrowersje, jakby były bardziej na pokaz i miały poprawić wizerunek policji a nie faktyczne bezpieczeństwo. Wkrótce jednak funkcjonariusze będą mogli udowodnić swoją przydatność. Na Yourtubie użytkownik o nicku Shinobunshi wrzuca niepokojące filmy, które kasuje po osiągnięciu konkretnej liczby wyświetleń. Z zasłaniającą mu twarz gazetą „przepowiada” zbrodnie, których dokona w najbliższym czasie. Podaje cel i datę, a choć całość wydaje się być jedynie upiorną zabawą, do zapowiedzianych przestępstw rzeczywiście dochodzi. Policja zaczyna walkę z czasem, jednak wśród obywateli nie brak osób, które nie tylko popierają działa Shinobunshiego, ale także gotowi są pójść w jego ślady…


„Prophecy” po raz pierwszy ukazało się w roku 2012. Istniały już wtedy takie filmy, jak „Nieuchwytny” (2008) oraz seria „Piła” (zapoczątkowana w 2004), a co za tym idzie tytuł nie ustrzeże się porównań z nimi. Ten pierwszy opowiadał bowiem o pojedynku policjantki z mordercą, który w Internecie na żywo publikował przekaz z torturowania schwytanych ludzi – im więcej było wejść, tym szybciej ofiary konały. „Piła” natomiast przedstawiała losy seryjnego mordercy, który dawał ludziom szanse na przeżycie, ale przetrwanie to musieli okupić niewyobrażalnym bólem. Żaden z nich jednak nie był bez winy, a chore gry, którym byli poddawani, stanowiły rodzaj pokuty za grzechy. W „Prophecy” jest podobnie, bo Shinobunshi każe winnych (na początek puszcza z dymem firmę odpowiedzialną za zatrucia pokarmowe mnóstwa osób), z policją zaś bawi się w kotka i myszkę. Powtórka z rozrywki? Raczej wykorzystanie sprawdzonego schematu w dobry sposób. Bo ta manga ma klimat i napięcie, a fabuła naprawdę wciąga.


Pewne wątpliwości mogą jednak początkowo budzić rysunki. Tetsuya Tsutsui unika bowiem czerni, a charakterystyczne dla mang cienie i rastry zastąpił komputerowo kładzionymi (wzbogaconymi przy okazji o cyfrowe dodatki). W oczy rzuca się to, kiedy mamy do czynienia z ciemniejszymi obiektami, nie jest jednak czymś, co przeszkadza. Kreska autora jest bowiem przyjemna i realistyczna, choć lekka, a wspomniane powyżej efekty i cieniowanie kojarzą się z tym, jakie mogliśmy widzieć np. w „The Ghost in the Shell II”.


Jako całość „Prophecy” broni się bardzo dobrze. To konkretna, nastrojowa i zaangażowana manga, zamknięta w trzech tomach, co działa na jej korzyść. Lubcie nowoczesne thrillery okraszone nutą brutalności, na pewno będziecie bawić się znakomicie.

Komentarze