Likwidator. Prawda smoleńska (wyd. III) - Ryszard Dąbrowski


APEL ANTYSMOLEŃSKI


Albumy takie, jak ten ciężko jest ocenić jednoznacznie. Z jednej strony mamy tutaj solidną komiksową robotę, z drugiej treść tak kontrowersyjną, że dla wielu oburzenie będzie zbyt delikatnym określeniem na uczucia, jakie staną się ich udziałem. Ale spoglądając na treść „Prawdy Smoleńskiej” chłodnym okiem, stanowi ona obrazoburczą, bo obrazoburczą, ale jednak odtrutkę na związaną z tragedią paranoję i satyrę obśmiewającą żenujące często teorie spiskowe.


Rok 2010. W Lesie Katyńskim mają się odbyć państwowe uroczystości polsko-ruskie najwyższego szczebla. Likwidator postanawia skorzystać z okazji, że zbiorą się tam wszyscy najważniejsi politycy i wyrusza wraz z rodziną za wschodnią granicę. Tymczasem spiskujący z rosyjskimi władzami premier Polski wraz z Broni… z pewnym politykiem, który już zaciera ręce na objęcie urzędu prezydenckiego, przygotowuje zamach na delegację. Rosjanie rozpylają sztuczną mgłę i przygotowują magnesy mające zwiększyć trzykrotnie ziemskie przyciąganie by rozbić rządowego Tu-Tu. Zamach dochodzi do skutku, jednak nieoczekiwanie najważniejsi pasażerowie, w tym polski prezydent, uchodzą z „katastrofy” z życiem. Nie na długo jednak, Likwidator jest w drodze i nikt nie może czuć się bezpiecznie, nawet najwyżej postawieni ruscy politycy…

 

Wbrew tytułowi tej recenzji to nie jest komiks antysmoleński – jeśli już jest przeciw czemuś, to przeciw paranoi z tym związanej. Wszystkim teoriom spiskowym, które już wówczas (album powstał bowiem w roku 2011) brzmiały śmiesznie, a które wciąż są popularne i rozbudowywane do absurdalnych rozmiarów, przez co album nie traci na aktualności. Oczywiście satyra, jaką posługuje się tu Dąbrowski jest obrazoburcza, bluźniercza wręcz, sam jestem przeciwny ośmieszaniu zmarłych, ale nie o to przecież chodzi. Na celowniku autora znalazły się konkretne poglądy, zachowania, podziały czy sytuacje. To, że bohaterowie mają znajome twarze nie jest bez znaczenia, ale nie oni sami są ofiarami niewybrednych żartów Dąbrowskiego, choć może sprawiać to takie właśnie wrażenie.

 

Co ciekawe autorowi udaje się tu także obśmiać coś, co w okresie, kiedy powstawał komiks, nie miało jeszcze miejsca. Mowa tu oczywiście o filmie „Smoleńsk”. Nie on wprawdzie pojawia się na kartach tego albumu, ale możemy poznać inny obraz z tematem związany, który wszedł na ekrany kin i… Cóż, przekonajcie się sami. Czy warto? Tak, jeśli nie jesteście zbyt wrażliwi i macie już dość Katastrofy Smoleńskiej w roli narzędzia politycznego – albo po prostu jeśli lubicie Likwidatora. Ten komiks jest mocny, jest szokujący i na pewno nie dla wszystkich, ale jest też ciekawy, dobrze poprowadzony i znakomicie narysowany (karykatury Dąbrowskiego są jak zwykle w punkt trafione). Tym, którzy odnajdują się w takich punkowo-undergroundowych klimatach polecam.

Komentarze

  1. Jako specyficzna osoba, z niewybrednym poczuciem humoru pewnie znalazła bym tu kawał dobrej zabawy. Tak jak mówisz, naśmiewanie ze zmarłych osób nie jest czymś dobrym - myślę, że wie o tym każdy, no może prawie każdy. Ale wystarczy trochę dystansu i odpowiedniego punktu widzenia by wszystko było do zaakceptowania. A może jednak nie wszystko?
    W każdym razie zaciekawiłeś mnie tą recenzją - gdy wspominałeś o tym tytule nie pomyślałam, że będzie to komiks. O głupia ja, bo jak Ty byś mógł komiks pominąć! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz