Opiekunka do dzieci - Elisabeth Herrmann


ZBRODNIE (PO)WOJENNE


W dobie wtórności thrillerów, w czasach, kiedy gatunek, choć popularny, nie ma już prawie nic do zaoferowania, autorzy tacy, jak Elisabeth Herrmann są na wagę złota. Z jednej strony autorka nie odrywa nowego lądu, z drugiej jej powieści to coś więcej, niż tylko znakomite odtwórstwo. Jest w nich bowiem coś takiego, co wyróżnia je na tle setek dreszczowców zalegających na księgarskich półkach i sprawia, że kolejnych książek wyczekuje się z niecierpliwością. „Opiekunka do dzieci” tylko potwierdza klasę Herrmann i spełnia przy okazji pokładane w niej nadzieję.


Wszystko zaczyna się jak opowieść wojenna. Koszmar bombardowań, dzieci ukrywające się przed nalotami w domu. Strach, niepewność, mrok zakradający się do serc… Akcja przenosi się w czasie, Joachim Vernau wiedzie dobre życie, a perspektywy na przyszłość malują się dla niego jeszcze ciekawiej. Jest adwokatem, ma poślubić Sigrun Zernikow, a przy okazji tego małżeństwa dołączyć do berlińskich elit i objąć stanowisko partnera w renomowanej kancelarii jej ojca, Utza. I wtedy wszystko zaczyna się zmieniać. Zjawia się pewna Ukrainka, która prosi Joachima o pomoc, potrzebuje bowiem podpisu jego teścia na dokumencie potwierdzającym, że w czasach wojny jako przymusowa pracownica była opiekunką w jego domu. Utz nie chce jednak o tym słyszeć, drze dokument i… Koniec całej spawy? Tak się wydaje, przynajmniej dopóki nie zostają odnalezione zwłoki Ukrainki. Joachim zaczyna zadawać niewygodne pytania, mimo obaw, jakie mogą być tego konsekwencje dla jego pozycji. Wykorzystywanie przymusowych pracownic to jednak wierzchołek góry lodowej tajemnic, na trop których wpadnie…


Thriller z elementami wojennych sekretów, trupami w rodzinnej szafie i wielką polityką w tle. Czy nie znamy tego doskonale? Druga wojna światowa to wciąż temat samograj, który znakomicie się sprzedaje, podobnie zresztą jak pozostałe elementy. Ja nie należę jednak do miłośników żadnego z tych tematów, a jednak „Opiekunka do dzieci” mnie kupiła. Dlaczego? Bo to po prostu świetna książka, znakomicie napisana i tak samo poprowadzona. Czy trzeba dodawać coś jeszcze?


Oczywiście najlepszym dokonaniem autorki i tak pozostanie dla mnie momentami ocierająca się o horror „Wioska morderców”, ale „Opiekunce” także niczego nie brakuje. Jest napięcie, są ciekawe tajemnice, polityka nie nuży, a wtórność nie rzuca się w oczy. Całość czyta się lekko, przyjemnie i naprawdę dobrze. Nie znajdziecie tu dłużyzn, czekają na Was natomiast ciekawi bohaterowie i klimat, który trzeba docenić. W skrócie: zapowiada się intrygująca nowa seria na rynku thrillerów. Jedna z nielicznych, którą mam ochotę śledzić, dlatego też polecam ją Waszej uwadze. Premiera już 25 lipca 2017 roku.

Komentarze

  1. Czytałam "Wioskę morderców" i "Śnieżnego wędrowca" tej autorki, i bardzo mi się obie pozycje podobały, więc myślę, że z chęcią sięgnę po nowość :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz