Sherlock #2: Niewidomy bankier - Steven Moffat, Mark Gatiss, Jay.


ZAMKNIĘTY POKÓJ


Zagadka zamkniętego pokoju to chyba najbardziej znany typ sprawy, z jaką w swojej karierze zetknął się Sherlock Holmes. Nic więc dziwnego, że bazujący nie na konkretnych sprawach, a charakterystycznych elementach i scenach serial BBC „Sherlock”, na podstawie którego powstała ta mangowa wersja, sięgnął także po nią, o czym traktuje drugi tom, znakomity „Niewidomy bankier”.


Sherlock i Watson rozwiązali niedawno skomplikowaną zagadkę „seryjnych samobójstw”, teraz nadszedł czas zmierzyć się z kolejną sprawą. W jednym z londyńskich banków, w którym pracuje Sebastian, dawno niewidziany znajomy Holmesa, dochodzi do czegoś, co wydaje się zwykłym aktem wandalizmu. Ktoś włamał się do jednego z gabinetów i wymalował na ścianie dziwne symbole – kamery monitoringu niczego nie zarejestrowały, a co więcej nie odnotowano także niczyjej obecności w pomieszczeniu. Co więc takiego się wydarzyło? Sherlock niemal od razu odkrywa, że tajemniczy napis był ostrzeżeniem dla jednego z handlowców, a idąc tym tropem, dociera do mieszkania owego pracownika. Mężczyzna jednak nie żyje, a choć jego zgon upozorowano na samobójstwo, ewidentnie było to morderstwo. Oczywiście i w tym przypadku nic nie przebiegało tak, jak można by się tego spodziewać – mieszkanie ofiary było zamknięte od środka, więc zabójca nie mógł wejść do niego ani wyjść. Jak dokonał zbrodni? Holmes zabiera się za rozwiązanie zagadki, trupów przybywa, a ponieważ sprawą nie zajmuje się Lestrade, trudniej mu współpracować ze Scotland Yardem. Tymczasem Watson zaczyna szukać pracy, żeby móc opłacić bieżące rachunki…


„Sherlock”, nie ważne czy mowa o serialu telewizyjnym, czy mandze, jaka na jego podstawie powstała, to gwarancja znakomitej rozrywki z pogranicza mrocznego kryminału i komedii. Twórcy tej serii do absurdu wyolbrzymili socjopatyczną stronę natury głównego bohatera, zagadki skomplikowali najbardziej, jak tylko się dało, a także postanowili oddać hołd klasycznym historiom i wątkom, jednocześnie często parodiując je. Wszystko to sprawiło, że „Sherlock” w ostatecznym rachunku okazał się rewelacyjną opowieścią, która spodobała się zarówno zagorzałym fanom postaci, jak i też zupełnie nowym odbiorcom.

 

Manga zawiera w sobie wszystkie te elementy, za jej podstawę służyły w końcu scenariusze do poszczególnych odcinków serialu, a trzy stworzone do tej pory tomy stanowią adaptację całego jego pierwszego sezonu. Każdy z nich oferuje świetne zagadki kryminalne, dużo humoru, szybką akcję, znakomite dialogi i mnóstwo smaczków dla miłośników Sherlocka (tom drugi odwołuje się chociażby do „Znaku czterech”). Odpowiedzialny za szatę graficzną Jay. wykonał kawał dobrej roboty, przenosząc na papier poszczególne kadry z serialu, wzbogacające je o typowy dla mangi styl i klimat. Co więcej, udało mu się w rewelacyjny sposób oddać mimikę głównego bohatera, tak genialnie zagranego przez Benedicta Cumberbatcha. Jeśli więc należycie do miłośników klasycznych historii Arthura Conan Doyle’a albo uwielbiacie serial i chcielibyście móc jeszcze raz poznać te same opowieści w nowej formie, polecam gorąco. Ta manga potrafi zachwycić.


Komentarze