Wieczni Batman i Robin #2 - James Tynion IV, Scott Snyder i inni


BATMAN I ROBIN: NA ZAWSZE


Postać Robina po raz pierwszy pojawiła się w komiksach w kwietniu 1940 roku, niespełna rok po debiucie Batmana na łamach „Detective Comics” i od tamtej pory nie zniknęła z łam opowieści o Człowieku Nietoperzu. Bywało między nimi różnie, do tego kostium młodego pomocnika wdziewały już najróżniejsze osoby, jednak przyjaźni między mentorem i uczniem nic nie mogło zniszczyć. Nic? Istnieje skrywana od lat tajemnica, która może na zawsze to odmienić i o niej opowiadają komiksy z serii „Wieczni Batman i Robin”. Teraz nadszedł czas by przekonać się czym to wszystko się skończy, w drugim, równie znakomitym co pierwszy, zbiorczym tomie.


Batman odszedł. W trakcie ostatecznego starcia z Jokerem stracił pamięć, przestał być sobą i zaczął wieść normalne życie, a jego miejsce zajął Jim Gordon, który w zbroi nietoperza zaczął pilnować ulic Gotham na zlecenie policji. Swoją rolę w tym wszystkim odgrywają także Robini i inni uczniowie Bruce’a i to właśnie oni wpadają na trop tajemnicy swojego mentora. Przed laty Batman odkrył istnienie Matki, przestępczyni, która zajmowała się kształtowaniem dzieci. Przejmowała młodych ludzi z traumami i rozpoczynała proces, który miał uczynić z nich idealnych wojowników, doskonałe żony dla bogatych ludzi, perfekcyjnych morderców. Ich wspólne starcie skończyło się jednak w nieoczekiwany sposób: Człowiek Nietoperz zapragnął zmienić dotychczasowego Robina na wyszkolonego przez Matkę, ale cena za to była olbrzymia – miał własnoręcznie zabić rodziców przyszłego pomocnika. Czy rzeczywiście do tego doszło? Tego próbują dowiedzieć się młodzi herosi. Cassandra wraz z Harper i Dickiem odnajduje Żłobek, gdzie kształtowano dzieci, a gdzie teraz wszystkie z nich zostały zamordowane. Czeka tam już na nich Orphan, który gotów jest na wszystko, byle wypełnić wolę matki.

Tymczasem do Gnosis, ukrytego miasta zakonu św. Dumasa przybywa Red Robin, który chce dołączyć do zgromadzenia. Jako ofiarę składa im swojego przyjaciela, Red Hooda. Azrael jest co do niego podejrzliwy, ale chłopak dostaje swoją szansę. Jakie będą konsekwencje tego podstępu? I czy wszystkie tajemnice Batmana wyjdą w końcu na jaw?

 

„Wiecznymi Batmanem i Robinem” zainteresowałem się z kilku względów. Po pierwsze sama historia brzmiała ciekawie, po drugie odpowiadali za nią znakomici twórcy, którzy już zdążyli zadowolić mnie kilkoma fabułami z Batmanem w roli głównej, a wreszcie po trzecie, seria była krótka – zaledwie 26 sześć zeszytów plus ośmiostronicowy dodatek, zebrane w dwóch tomach. I nie zawiodłem się. Sama zagadka nie jest szczególnie skomplikowana, ale opowieść wymyślona przez Jamesa Tyniona IV i Scotta Snydera wypełniają liczne wątki poboczne, przez cały czas coś się dzieje, treść powraca do wydarzeń z samych początków „Batmana”, podważając ich znaczenie, a przez strony zeszytów przewija się całe mnóstwo postaci: tych kultowych, jak i nowych. Najciekawiej i tak wypadają Cassandra i Harper, które z miejsca polubiłem. Co ważniejsze jednak sam wątek z Matką i kształtowaniem ludzi, choć nieszczególnie odkrywczy, prezentuje się naprawdę bardzo dobrze.


Przyjemnie przedstawia się także szata graficzna. Wprawdzie za serię odpowiada kilkunastu różnych artystów, więc o spójności nie może być tu mowy, jednakże ich rysunki, z drobnymi wyjątkami oczywiście, prezentują się świetnie, czasami wręcz rewelacyjnie (Tony S. Daniel). Do tego, choć scenarzystów serii także jest niemało, „Wieczni Batman i Robin” fabularnie trzymają się na takim samym poziomie.


Dlatego też jeśli lubicie „Bataman”, dobrze bawiliście się przy „Wiecznym Batmanie” albo jego regularnej serii z Nowego DC Comics, albo też szukacie dobrej, zamkniętej historii z tym bohaterem, rozejrzyjcie się więc za oboma tomami tej opowieści wśród nowości. Wszelkie ważne dla fabuły wątki wyjaśnione zostały we wstępie, a całość wypada bardzo pozytywnie.

Komentarze