Sword Art Online #15 - Alicyzacja: Inwazja - Reki Kawahara, abec


JEDNA Z NAJSŁYNNIEJSZYCH LIGHT NOVEL


Fenomen light novel nie jest dla mnie do końca zrozumiały. Bo, że mamy do czynienia z fenomenem trudno jest zaprzeczyć – rocznie sprzedaje się ich przecież blisko 80 milionów egzemplarzy (oczywiście mowa tu tylko o rynku japońskim). W końcu to tylko lekkie, nieskomplikowane powieści ilustrowane, które wydają się być przeznaczone dla dość wąskiej grupy odbiorców – ich treść i wykonanie przypominają bardziej książki rozbudowujące uniwersa filmowe czy growe (choćby „Gwiezdne Wojny”) niż cokolwiek innego. Z liczbami jednak nie ma się co sprzeczać, gatunek zdobył popularność, a „Sword Art Online” to zdecydowanie jeden z jego największych hitów. Co ma do zaoferowania?


Zacznijmy może od tego o czym właściwie opowiada niniejsza seria. Jej bohaterem jest nastoletni Kirito, miłośnik gier komputerowych, który trafia do świata wirtualnej gry Sword Art Online. Tam, oczywiście, czekają na niego przygody, niebezpieczeństwa etc. W najnowszym, piętnastym już tomie, Kirito po ostatnich wydarzeniach skończył z uszkodzoną psychiką, przykuty na dodatek do wózka, i wraz z Alice skrył się w wiosce Ruild. Ale w tym świecie na spokój nikt nie może liczyć, szczególnie że nadciąga inwazja…


Seria powieści light novel „Sword Art Online” zaczęła się ukazywać w 2009 i nie przestała po dziś dzień. Szybko zdobyła popularność, po zaledwie półtora roku doczekała się mangowej adaptacji,  potem kolejnych komiksów a wreszcie także i dwóch sezonów anime. Sięgając po najnowszy, piętnasty tom tej historii, nie mogę wprawdzie w pełni ocenić serii – przyznam, że nie do końca potrafiłem odnaleźć się w samej treści – ale mimo wszystko spróbuję.


Dzieło Rekiego Kawahary to lekkie, dynamiczne i szybkie w odbiorze science fantasy oparte na podobnym schemacie, co „Jumanji”. Bohater uwięziony w grze musi dokończyć rozgrywkę by odzyskać wolność. Największym plusem całości jest lekkość stylu i przystępność opowieści. Co ważne dzieje się w niej dużo, na nudę nie ma więc czasu, a rozmachem „Sword Art Online” przypomina nieco hollywoodzkie hity. I chociaż nie będę należał do miłośników light novel, „SAO” to całkiem niezły przedstawiciel tej odmiany literatury, przeznaczony dla młodzieży.


Jeśli należycie do tej konkretnej grupy wiekowej i lubicie podobne tematy, będziecie dobrze się bawić. Szczególnie, że całość oferuje naprawdę solidną porcję czytania, mile dla oka zilustrowaną i ładnie wydaną. Miłośnicy fantastycznych light novel będą zadowoleni.


Tytuł można kupić tutaj:

Komentarze