Komiksy na NIE, tom 3 - Ryszard Dąbrowski


„NIE” KOMIKSY


Dobrego pisarza można poznać po tym, że potrafi napisać nie tylko znakomitą powieść, ale również i opowiadanie. Podobnie rzecz ma się z komiksami. Dąbrowski nieźle sobie radzi z pełnymi albumami, „Redaktorem Szwędakiem” i krótkimi formami z Likwidatorem w roli głównej udowodnił, że także z shortami. Dziwi więc, że humoreski tworzone dla „Nie”, które zebrane zostały w trzech albumach „Komiksów na NIE” z bardzo nielicznymi wyjątkami są tworami tak nijakimi…


W trzecim tomie Dąbrowski bierze na warsztat kolejne polityczne i społeczne sytuacje i zjawiska, bezlitośnie (i naiwnie) wyśmiewając konkretne osoby, zdarzenia i poglądy. Epidemia eboli, zarodki, Putin, katastrofa airbusa A320, objęcie urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę, pomysły PiS na zwycięstwo w wyborach, papież Franciszek, religia, wyczyny Pawła Kukiza, problemy z Rosją, „Kuchenne Rewolucje” Magdy Gessler, agent Tomek… Wymieniać można by długo, dostaje się większości polityków, kilku celebrytom także.


I to właściwie tyle, bo niewiele z tego wszystkiego wynika. Przy okazji recenzowania dwóch poprzednich tomów rozpisywałem się już na temat niestałości poglądów autora, jego zaprzedaniu się, infantylności, hipokryzji i wielu podobnych kwestiach. Bo taka jest smutna o nim prawda – a im więcej próbuje cokolwiek ośmieszać, tym bardziej tylko ośmiesza siebie. Ale dość już w tym temacie. Jak przedstawia się sam komiks?

 

Przede wszystkim określenie komiks w tym wypadku jest nie do końca adekwatne. W poszczególnych shortach, przypominających bardziej połączenie kilku dowcipów rysunkowych, choć bez wyraźnej pointy, najczęściej brak jest bowiem fabuły, a nawet i wątku przewodniego. Dlatego przy tego typu narracji wstrzymałbym się z używaniem określenia „komiks” właśnie, bo to trochę tak, jakby skecz kabaretowy nazywać sztuką teatralną – niby też wystawiany na deskach, niby również na żywo i przed zebraną publicznością, a mimo to trudno oba ze sobą porównywać (chociaż patrząc na to, co obecnie teatr ma do zaoferowania, można by jednak polemizować – może więc jednak komiks też zmierza w tym kierunku? Oby nie).

 

Są jednak w trzecim tomie „Komiksów na NIE” dwie perełki. Pierwsza z nich, najlepsza, to „Putin w Alpach”, w której Antoni Macierewicz analizuje katastrofę airbusa, porównując Alpy do smoleńskiej brzozy („nonsensem jest jednak przypuszczanie, że A320 nie mógłby przebić Alp i polecieć dalej”). Drugim „Rajd”, gdzie amerykański wojskowy transporter opancerzony rozbija się doszczętnie na polskiej drodze o samochód osobowy – coś Wam to przypomina? Reszta jednak jest bardzo nijaka, czasem zdarzy się kadr, który śmieszy, niestety satyry w tym prawie żadnej. Dobra, jak zwykle, jest jeszcze strona graficzna, pełna bezbłędnych karykatur znanych osobistości, ale wciąż to jednak za mało, by uznać „Komiksy na NIE” za twór naprawdę udany.

Komentarze

Prześlij komentarz