ReLIFE #6 - Sou Yayoi


PRZESZŁOŚĆ, PRZYSZŁOŚĆ, TERAŹNIEJSZOŚĆ


Po dwóch tomach spadku formy (a może to jednak chodzi o mnie i nie trafienie z tematami w mój gust?) „ReLIFE” powraca na właściwe tory. Znów dzieje się dużo, duże jest emocji, wzruszeń i humoru. I przede wszystkim akcja jest bardziej zróżnicowana i dynamiczna, co sprawia, że przy opowieści nie można się nudzić.


Kaizaki nie był przekonany do eksperymentu ReLIFE, teraz jednak, kiedy już jedna trzecia jego życia jako ucznia trzeciej klasy liceum jest za nim, zaczyna odczuwać smutek na myśl o finale ca lego projektu. Szczególnie, że powoli kończy się pierwszy semestr nauki i czeka go nieco wolnego czasu. To jednak pieśń przyszłości – niedalekiej, ale jednak – a trzeba jeszcze zająć się teraźniejszymi problemami. Jednym z nich jest rocznica samobójstwa Saiki. Kaizaki chce odwiedzić jej grób, jak robił to co roku, jednak najpierw musi wrócić do swojego wyglądu. Spotkanie tam nowych pracowników z firmy, z której odszedł przybiera jednak nieoczekiwany dla niego obrót, mogący zmienić tak wiele w jego życiu.

Jednocześnie w szkole Kaizaki chce zaangażować się w uświadomienie Odze co ten czuje do Kariu (i wzajemnie). Tylko czy potrafi to zrobić, skro sam broni się przed uczuciami do Hishiro? I czy sam wykona w końcu jakiś krok?


Dobrze, że wraz z szóstym tomem „ReLiFE” na powrót stał się ciekawszy i bardziej wciągający. Przeszłość głównego bohatera, choć już nam znana, zostaje tu rozbudowana o nowe wątki, które może niewiele wnoszą do całej opowieści, ale na pewno są znakomitym dodatkiem do jego, co już wiemy. Widzimy, jak Kaizaki rzuca pracę, poznajemy konsekwencje tego czynu i ich wpływ na innych. Przede wszystkim jednak zobaczymy, jak wiele obecnie mogą zmienić – i to wcale nie na gorsze.


Scenariusz szóstego tomu jest udany głównie za sprawą skupienia się na emocjach. Jak to w tego typu momentach wcześniejszych tomów było, szata graficzna znów stała się mroczniejsza, co mi osobiście bardzo odpowiada. Warto przy tej okazji wspomnieć, że ilustracje na okładce ułożone obok siebie składają się na ciekawą panoramę z bohaterami, mimo, że postacie się powtarzają. Co więcej szósty tom kończy retardacja, która naprawdę intryguje i aż szkoda, że na kolejny trzeba trochę poczekać.


Nie trzeba chyba natomiast dodawać nic więcej. „ReLIFE” to dobra manga obyczajowa, momentami wręcz rewelacyjna i mimo wcześniejszego spadku formy, na pewno nie zawodzi. Jeśli lubicie tego typu opowieści, będziecie zadowoleni.

Komentarze