Tasogare Otome X Amnesia (Niepamięć Panny Zmierzchu) #6 - Maybe


KRĄG PANNY ZMIERZCHU


Czym byłby japoński horror bez tamtejszego Stephena Kinga, czyli Kojiego Suzuki? Może Japończycy potrafią wyobrazić sobie ów gatunek bez niego, ale to przecież dzięki temu autorowi świat poznał grozę rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni i  pokochał ją. Wspominam o tym nie przypadkiem, bowiem szósty tom „Tasogare Otome X Amnesia” przesycony jest odwołaniami do opus magnum Suzukiego czyli sześciotomowego cyklu „The Ring: Krąg” oraz „Dark Water”. Czyli na miłośników horrorów czeka to, co lubią najbardziej.


W szkole głośno robi się o nowej klątwie „Głos rozbrzmiewający o godzinie szóstej”. Całość polega na tym, że ustanie przekazywana jest pewna opowieść. Kto ją usłyszy, jest ścigany przez śmierć i umrze, jeśli nie przekaże historii innej osobie. Ofiarą klątwy zostaje Sasaha Sahara, ale okazuje się, że zapomniała treść całej opowieści! Jak w tej sytuacji ma ją komuś przekazać? Okonogi decyduje się przeprowadzić własne śledztwo by odkryć o czym mówi „Głos rozbrzmiewający o godzinie szóstej”, a rozwiązanie zagadki okaże się dziwniejsze niż mogłaby sądzić.

Tymczasem Teiichi starając się odkryć coś więcej z przeszłości Yuuko, postanawia przyjrzeć się bliżej legendzie o trzynastu stopniach do innego wymiaru. W końcu wszystkie z siedmiu tajemnic szkoły związane są z jej osobą, jednakże co może kryć się w opowieści o istnieniu schodów, które mają o jeden stopień więcej niż zwyczajowe dwanaście, a ten przenosi tego, kto na nim stanie do innego wymiaru? Jednocześnie z prośbą o pomoc zjawia się pewien uczeń, kolega Okonogi, który w jednym ze szkolnych budynków widział dziewczęce nogi wystające z okna. Niestety klasa, w której miało to miejsce okazała się pusta. Czyżby to był kolejny duch? Chłopak nie dna o to, zakochał się i chce poznać twarz wybranki…

 

„Niepamięć panny zmierzchu”, „Głos rozbrzmiewający o godzinie szóstej”, „Bose stopy spowite zmierzchem”… Tytuły zarówno mangi, jak i poszczególnych rozdziałów brzmią może bardzo, bardzo kwieciście, ale nie sugerujcie się nimi. Owszem, mają w sobie sporo z klimatu mangi, który bywa prześmiewczy i przerysowany, ale kiedy trzeba autor potrafi dostarczyć dobrych scen rodem z klasycznych horrorów. Do tego dochodzi całkiem sporo erotyzujących momentów (bez tego niewiele opowieści grozy może się udać, tym razem jednak nie jest to erotyka spod szyldu ecchi a panchiry, czyli bohaterki przede wszystkim świecą majteczkami) i równie wiele uroku.


Szósty tom zdradza nam kolejne sekrety Yuuko, a co ciekawe ciągłe puszczanie oka do miłośników grozy sprawia, że szósty tom „Tasogare” okazuje się być zarazem najlepszym z dotychczasowych. Klimatycznym, bardzo wciągającym, przyjemnym i znakomicie narysowanym. Dlatego też polecam gorąco zarówno jego, jak i całą tę serię.

Komentarze