Tokyo Ghoul #7 - Sui Ishida


BYĆ KRZYWDZONYM, ZAMIAST KRZYWDZIĆ INNYCH


Powrót po dłuższej przerwie do czytania „Tokyo Ghoula” nie był powrotem do końca łatwym. Zdążyłem już zapomnieć kilka rzeczy, na nowo też musiałem wczuć się w całą opowieść. Ale było warto, bo choć przez początkową 1/3 tomu historia rozwija się dość powoli, potem zaczyna robić się coraz ciekawiej, a całość wciągnęła i dostarczyła sporej porcji dobrej zabawy.


Organizacja Drzewo Aogiri porwała Kanekiego, a próba ucieczki, jaką podjął chłopak wraz z innymi, skończyła się niepowodzeniem. Jaki los teraz go czeka, skoro nawet Anteiku nie jest w stanie przyjść mu z pomocą? Skazany na łaskę lub niełaskę Yamoriego, Kaneki jest torturowany, pozbawiany kolejnych fragmentów ciała i wykańczany tak fizycznie, jak i psychicznie. Jego stan jest coraz gorszy, a wprawiony w torturowani ghuli, czerpiący przyjemność ze znęcania się nad nim przeciwnik, chce poznać granice jego wytrzymałości…

Tymczasem w Anteiku, Yoshimura, przekonawszy się, że jego pracownicy gotowi są choćby i zginąć byle uratować Kanekiego, decyduje się na wyruszenie z nimi do jedenastej dzielnicy, gdzie te jest przetrzymywany. Do drużyny niespodziewanie dołącza Tsukiyama, który cudem ocalał starcie z Touką. Czy jego intencje okażą się właściwie czy może znów coś knuje? Jakby tego było mało BSG rozpoczyna zmasowane ataki na ghuli. Zaczyna się walka na wielu frontach i wielka rzeź, w której role myśliwego i ofiary zmieniają się nieustannie…

 

Akcja, pojedynki, spora porcja przeszłości głównego bohatera i dożo dobrej, krwawej i dynamicznej zabawy. Dowiadujemy się więcej o postaciach i świecie, w którym żyją, obserwujemy ciekawe wydarzenia, a te, dziejąc się na kilku frontach na raz, szybko posuwają całą opowieść do przodu. „Tokyo Ghoul” to taka manga shōnen, ale dla bardziej dorosłych czytelników – krwawsza niż to zazwyczaj zdarza się w ramach tego gatunku i przy okazji nie unikająca wulgaryzmów czy przekleństw. Jednocześnie realistycznie ukazuje przemoc; bohaterowie pożerają żywcem innych, części ciała są odrywane, odgryzane czy odcinane, a trup ściele się gęsto.

 

Strona graficzna tej mangi jest bardzo realistyczna i dynamiczna. Kadry pełne są detali, a całość jest mroczna, choć akurat siódmy tom należy do opowieści łagodniejszych pod tym względem. Mniej jest więc czerni, mniej zabawy światłem i cieniem, ale wcale nie oznacza to, że jest lżejszy. Jest po prostu nieco inny, ale tak samo dobry. Tak samo zresztą pod względem fabularnym. Jeśli więc czytaliście poprzednie tomy, będziecie zadowoleni, a jeśli nie? Cóż, każdy kto lubi lekkie, krwawe i klimatyczne komiksy grozy na pewno nie będzie żałował, jeśli przeczyta „Tokyo Ghoul”. Polecam.

Komentarze