Inspektor Akane Tsunemori #2 - Psycho-Pass Committee, Hikaru Miyoshi


FUNKCJONARIUSZE CZY PRZESTĘPCY


„Inspektor Akane Tsunemori”, manga oparta na serialu anime pod wieloma względami przypominającym „Raport Mniejszości” legendarnego autora, Philipa K. Dicka, to lekka, prosta, ale przyjemna lektura dla miłośników opowieści akcji. Szybkie tempo, krwawe pojedynki, nuta wątpliwości moralnych i spora porcja scen, których nie powstydziłby się porządny thriller czy nawet horror, wciągają i nie pozwalają się nudzić. A drugi tom rozwija się w lepszą opowieść, niż można by sądzić po części pierwszej.


Akane Tsunemori jest młodą inspektorką, ale praca jej nie oszczędza. Ledwie zakończyła jedną sprawę, podczas której raniła kolegę po fachu by ratować… przestępcę, a już zmaga się z kolejną zagadką. W fabryce dronów w Hachiouji w ciągu ostatniego roku doszło do czterech zgonów pracowników. Wszyscy zginęli zabici przez sprzęt, który wytwarzają. Kierownik zakładu upiera się, że były to wypadki, jednakże detektywi w to nie wierzą. W trakcie kontroli odkrywają, że pracownicy, dla rozładowania napięcia mają pozwolenie znęcać się nad jednym z kolegów. To pozwala zachować równowagę emocjonalną i nie wywołuje trwałych urazów, ale czy aby na pewno? Zmętnienie psycho-passa tłamszonego pracownika sugeruje, że to on jest winny zbrodni. Istnieje jednak jeszcze jeden podejrzany – kierownik fabryki. Akane daje szansę Kougamiemu zbadania sprawy na własną rękę, ale z tego powodu oboje znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie…

To jednak dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Akane chce bowiem poznać i zrozumieć kolegę, jednak sprzeczne sygnały, jakie od niego odbiera, powodują zmieszanie. Jakby tego było mało, kolejna sprawa, którą muszą się zająć dotyczy zniknięcia bez śladu pewnego mężczyzny. W świecie, w którym nie można zaginąć, takie przypadki są czymś naprawdę niezwykłym, a śledztwo prowadzi ich do poszukiwania zbrodniarza podszywającego się pod służbowy awatar zaginionego…

 

Co sprawia, że drugi tom „Akane…” jest lepszy od poprzednika? Przede wszystkim większa liczba zagadek i brutalności. Thriller, czy to w odmianie techno, czy też jakiejkolwiek innej, powinien albo budować duże napięcie, albo skupić się właśnie na elementach gatunkowych i wycisnąć z nich jak najwięcej. Lekkość niniejszej mangi i jej skupienie na akcji wykluczaj to pierwsze, ale sceny ze specyficznie spreparowanymi ofiarami robią wrażenie, tym bardziej, że są zarazem takie… hmm… delikatne? To chyba najlepsze określenie.


Odrobinę zgrzyta natomiast fakt, że zagadki zostają szybko rozwiązane i często nie zaskakują. Zważywszy jednak na fakt, że mamy tu do czynienia głównie z opowieścią akcji, skupioną na relacjach między bohaterami i kwestii jak łatwo z inspektora stać się przestępcą, nie jest to jakiś duży zarzut. Ot coś, co warto zauważyć. „Akane…” to po prostu lekka, prosta, szybka w odbiorze i przyjemna seria. Coś dla osób chcących rozerwać się w niezobowiązujący sposób.

Komentarze