Kulinarne Pojedynki #5 - Yuto Tsukuda, Shun Saeki


OSTATNIE CHWILE


Wraz z piątym tomem „Kulinarnych pojedynków” kończy się kolejny etap nauki młodych kucharzy. Akcja jednak nie zwalnia tempa, wyzwania są tylko coraz trudniejsze, a nowi gracze na scenie jedynie podkręcają atmosferę. Dla kogo te ostatnie chwile na piekielnym obozie okażą się tymi ostatnimi?


Chyba nikt się tego nie spodziewał. Po wyczerpującym dniu uczniowie na obozie otrzymali zadanie przygotowania przez noc śniadaniowego menu dla kurortu Tootsuki. Souma wydawał się pewny siebie, miał pomysł, wiedział jak go zrealizować… Tymczasem inni wydali już po dwieście porcji – ilość niezbędna do przejścia dalej – niektórzy nawet pobili dotychczasowe rekordy, ponad dwukrotnie przekraczając minimum, a nasz bohater zaserwował klientom ledwie kilka sztuk swojego dania. Dlaczego? Wpadł bowiem na pomysł podania omleto-sufletów, wykonał je perfekcyjnie, ale nie przewidział jednego. Ponieważ klienci oglądają posiłki, wybierają i nie spieszą się zbytnio, czas odgrywa tu kluczową rolę, a tymczasem jego dzieło tylko krótko wygląda atrakcyjnie, zanim puszyste ciasto opadnie. Do końca zadania pozostało zaledwie pół godziny, nie ma więc szans by zdążył wydać niezbędną ilość omleto-sufletów. Nie ma też możliwości zmienić już swojego menu. Czy w takiej sytuacji podda się, czy może uda mu się znaleźć sposób poradzenia sobie z kryzysem i wyjścia z wyzwania obronną ręką?

To jednak nie koniec wrażeń, jakie dostarczy bohaterom piekielny obóz. Na jaw wychodzą tez ciekawe informacje na temat prawdziwego znaczenia obozu oraz pewne fakty z przeszłości. Kiedy nadchodzi czas powrotu do szkoły, na absolwentów czeka długi weekend. Jedni wybierają się na wycieczki, inni zostają w szkole, Souma natomiast wraca do rodzinnej restauracji żeby trochę posprzątać. Za namową ludzi, na chwilę reaktywuje lokal, a dzięki temu angażuję się w ratowanie dzielnicy przed finansowym upadkiem!

 

Scenarzysta tej mangi potrafi budować napięcie, to trzeba mu oddać. Lubię historie oparte na pakowaniu bohaterów w coraz to gorsze tarapaty, a potem wyciąganiu ich z nich – najlepiej w nieoczywisty sposób. To wszystko ma w sobie niniejsza manga i nawet jeśli owe sposoby da się dość łatwo przewidzieć, należą one do tych rzadziej wykorzystywanych, a co za tym idzie, wciąż świeżych. Wszystko to oczywiście podane jest z humorem, lekkością i nutą erotyki (tym razem wprawdzie mniejszą, ale nadal obecną).


Szata graficzna? Pod tym względem mangi chyba nigdy nie zawodzą. Połączenie prostoty i realizmu, znakomite oddanie przygotowywanych posiłków i sympatycznie ukazani bohaterowie, dobrze pasują do udanej fabuły. I nawet jeśli czasem w „Kulinarnych pojedynkach” zdarzają się jakieś naiwne drobiazgi (choćby to, jak bohaterowie przyrównują smaki do najróżniejszych rzeczy), całość jest tak znakomita, że nawet nie trzeba przymykać na to oka. Polecam.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze