Black Monday Murders #1: Chwała mamonie - Jonathan Hickman, Tom Coker


PIENIĄDZE ŻĄDZĄ ŚWIATEM, 
PIENIĄDZE KRWAWIĄ


Jonathan Hickman, w Polsce kojarzony jest głównie z prowadzenia dwóch serii o Avengers wydawanych w ramach Morvel NOW!. Dlatego też „Black Monday Murders” może być sporym zaskoczeniem dla czytelników znających go tylko od tej strony. Dlaczego? Bo tym razem zaserwował nam mroczny i brutalny okultystyczny thriller, który zachwyca klimatem i cudowną szatą graficzną.


O czym właściwie opowiada ta seria? Długo zastanawiałem się co mam napisać, by nie zdradzić zbyt wiele. Najlepiej w końcu zasiąść do całości z czystym umysłem i bez zbędnych oczekiwań – wiedział o tym wydawca, bo na okładce nie znajdziecie żadnego streszczenia fabuły ani nawet polecanek. Już samo takie podejście intryguje, niemniej warto wspomnieć z czym tu właściwie mamy do czynienia.

Rok 1929, czarny czwartek. Cały świat zapamiętał ten dzień z powodu krachu na giełdzie i licznych samobójstw dokonanych przez zrujnowanych finansowo maklerów. Nikt nie ma jednak pojęcia, co rzeczywiście się wówczas wydarzyło. Nikt też, poza wtajemniczonymi, nie wie o tym, co dzieje się w wewnętrznych strukturach banku inwestycyjnego Caina-Kankrin. O tym jak zarząd odniósł sukces, skąd zdobył tak wielkie fundusze i co kryje się za pozornie zwyczajną firmą. Bezduszne praktyki, wykańczanie konkurencji, dążenie po trupach do celu – wszystko to, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Pieniądze żądzą światem, pieniądze krwawią, ale co znajduje się za ich kurtyną?


Coś paranormalnego – to oczywiste, skoro mamy do czynienia z komiksem okultystycznym. Ale co? Na to pytanie nie jest tak łatwo odpowiedzieć. Hickman zabiera nas do świata o ustalonych zasadach. Tu bohaterowie (przynajmniej  ci, których to dotyczy) wiedzą doskonale co się dzieje, tkwią w tym wszystkim od dawna i wypełniają swoją rolę tak, jak powinni. Bez zbędnego gadania, bez wyjaśniania – czytelnik obserwuje to wszystko, powoli starając się odnaleźć w sytuacji i zrozumieć z czym właściwie ma do czynienia. I takie podejście do tematu podoba mi się o wiele bardziej, niż tłumaczenie wydarzeń na bieżąco.


Zagadka wraz z postępem akcji się rozwija, przybywa też bohaterów i wątków. Fascynujące okazują się kulisy finansowego świata, ten brud, to traktowanie człowieka jako niewolnika, ofiarę, którą można poświęcić dla zysku etc. Pierwszy milion można zarobić na wyrzeczeniach i niewyobrażalnie ciężkiej pracy, powielić go już się nie da działając zgodnie z prawem czy jakimikolwiek zasadami moralnymi. Ale czasem nawet to nie wystarcza. Całość podlano oczywiście zagadką kryminalną w klimatach noir i poprowadzono w naprawdę znakomity sposób.


I jakże genialnie zilustrowano. Fotorealistyczne rysunki, mroczne, brudne i rewelacyjne dobrane do całości robią wielkie wrażenie. Znakomicie też budują klimat „Black Monday Murders”. Wszystko to wymieszano z aktami spraw, informacjami, listami i wszelką dokumentacją mającą urealnić przedstawioną opowieść. I chociaż do tej serii podchodziłem ze sporymi obawami, Hickman bowiem wiele razy rozczarował mnie poważnie swoimi komiksami o Avengers, to po lekturze mogę powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo zadowolony i z czystym sercem polecić Wam ten tytuł.

Komentarze