Mika Yamamori nie zamierza zwolnić
tempa. Chyba nawet wręcz przeciwnie. Jak to na mangę o uczuciach przystało,
coraz bardziej zaczyna komplikować relacje między bohaterami, wprowadza kolejne
postacie i stara się jak najbardziej podkręcić emocje – i udaje jej się to
znakomicie.
Nie wyszło – tak to w uczuciach
bywa. Suzume zaryzykowała, wyznała swojej uczucia ukochanemu, ale nic nie
poszło po jej myśli. Czy jednak spodziewała się, że będzie inaczej? Teraz,
kiedy nadchodzą ferie, stara się zapomnieć o Shishio, co nie będzie łatwe. Na
początek jednak lepiej poznaje Mamurę i jego rodzinę, kiedy to przypadkowo spotkany
w sklepie mężczyzna, któremu dziewczyna pomaga, okazuje się być jego ojcem.
Spotkanie to prowadzi do kolejnych niezręcznych sytuacji, ale czy większe
zrozumienie przyjaciela, który na dodatek ją kocha, może pozwolić Suzume
bardziej go docenić albo nawet coś więcej?
Tymczasem okazuje się, że Tsubomi,
ex Shishikiego, znów wyjeżdża. Ich relacje nie wróciły na poziom, jakiego by
oczekiwała, zresztą i tak miała wyjechać, wcześniej jednak zostawia list dla
niego – i bilet do oceanarium w ramach prezentu. Jak zwykle to Suzume ma go
dostarczyć swojemu nauczycielowi, co w konsekwencji doprowadza do tego, że
nastolatka ma się z nim wybrać na wycieczkę. Ponieważ bilet jest na pięć osób,
dziewczyna zwołuje koleżanki, ale te znając jej uczucia do Shishio nie
przychodzą, zapewniając im nieoczekiwaną randkę. Jaki będzie jej finał? I jakie
zamiary będzie miała nowa postać, która już za chwilę pojawi się na scenie?
Kto by się spodziewał, że tę mangę
będzie się tak znakomicie czytało. Na pewno nie ja, choć oczywiście liczyłem na
dobrą, romantyczną zabawę, a oceny czytelników w sieci optymistycznie
nastrajały do całości. Tymczasem w moje ręce trafiła seria, od której nie tylko
nie mogę się oderwać, ale także z każdym kolejnym tomem, wciągam się w nią
coraz bardziej i coraz bardziej mi się podoba. Bo jak tu nie lubić bohaterów i
bohaterek, którzy nie mogą znaleźć szczęścia w miłości, a jednocześnie kurczowo
chwytają się każdej okazji by zaznać choć odrobiny szczęścia na tym polu? Chyba
nie znajdzie się czytelnik/czytelniczka, który/a sam/a w młodości nie
przeżył(a)by podobnych zawirowań emocjonalnych, a co za tym idzie nie
odbierał(a)by opowieści w bardzo osobisty sposób.
A, że „Gwiazda spadająca za dnia”
jest przy okazji świetnie napisana, rewelacyjnie wręcz poprowadzona i
znakomicie w swej prostocie zilustrowana. Klimatyczna, romantyczna, czasem
zabawna, czasem poruszająca… Naprawdę warto ją poznać, bo mimo wszystko jest to
także naprawdę dojrzała historia. Ja ze swej strony polecam bardzo gorąco.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz